• pic
  • pic
  • pic
  • pic
  • pic
  • pic
  • pic
  • pic

Czy Maryja Panna ukazuje się w Medziugorju?

 

Możesz powiedzieć: "wierzę" albo "nie wierzę" w objawienia w Medziugorju. Ale kiedy staniesz przed Panem, nie będziesz mógł powiedzieć : "nie wiedziałem", ponieważ wiesz dużo.

 

  • 1

 

Za zezwoleniem wydawnictwa Królowej Pokoju z Krakowa publikujemy 15 % książki pt.: "Czy Maryja Panna ukazuje się w Medziugorju?" René Laurentina. Jednocześnie informujemy, iż zgodnie z prawem możesz publikować 10 % całości książki. Chcąc rozpowszechniać rozszerzoną wersję, która zostaje zamieszczona na Portalu Medziugorje "Mir" Polskiego Serwisu Informacyjnego podaj źródło: www.medjugorje.org.pl

 

Całą książkę możesz nabyć pod dresem:

 

Królowa Pokoju

ul. Kwartowa 24/u-1

31-419 Kraków,

tel/ fax: 012-413 03 50

e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

 


 

Orędzie

 

Proste i złożone

 

Objawienia w Medziugorju to nade wszystko orędzie. Jest ono proste i złożone. Proste w swej istocie, złożone, gdy chodzi o pedagogikę. Proste dla kogoś, kto nim żyje w swym wnętrzu, złożone ze względu na liczbę orędzi pozostawionych w ciągu drogi naznaczonej trudnościami i próbami. Orędzie to nie zostało przeznaczone, by je wygrawerować w marmurze, ale w ludzkich sercach, w ich życiu. Na tym poziomie można je zrozumieć: powrót do Boga przez wiarę i miłość, modlitwę i post, pojednanie i pokój.

 

Wezwanie

 

Nie jest to nowe orędzie, nieznane. Jezus Chrystus dał nam pełnię Objawienia w swej Osobie. Objawienie, które chciałoby coś dorzucić istotnie nowego byłoby obrazą dla Chrystusa i Ewangelii. Czemu więc służy to orędzie? Przypomina naszym głuchym uszom zapomniane słowa. Przypomina je zwłaszcza sercu, by zapuścić w nim korzenie i dać życie. Taka jest rola orędzi z Medziugorja. Przywodzą one na myśl te "Biblie pisane w języku potocznym", które chcą umożliwić czytanie Biblii tym, którzy się skarżą na bogactwo jej języka. Nie jest to stylistyczna wulgaryzacja. Macierzyński głos przychodzi obudzić naszą uwagę i miłość, by czynić wolę Bożą, o której zapomnieliśmy. Nie jest to uproszczenie gramatyczne i dotyczące języka - chodzi o coś innego - o wezwanie, które dotyka głębi serc.

 

Niedokończone orędzie

 

Co można powiedzieć o tym orędziu? Napotykamy problem, gdyż trudno o nim mówić w sposób pewny. Najpierw dlatego, że jest ono niedokończone i takie będzie aż do skończenia objawień, które wciąż trwają. Na tę trudność można odpowiedzieć: istota orędzia została już dana. Znajdujemy ją w sześciu pierwszych objawieniach. Widzący widzą w nich to, co najważniejsze, podstawowe słowa Ewangelii: Bóg, wiara, nawrócenie, modlitwa, post, pojednanie, pokój. Tu leży istota. Reszta jest jedynie pedagogiką codziennego przypominania, dzień po dniu, szczególnie dotyczącego modlitwy. Przedstawimy systematycznie orędzie opierając się na słowach kluczach. Reszta - codzienne przypominanie, dotyczy przede wszystkim modlitwy, w którą tak nam trudno wchodzić i tak trudno nam w niej wytrwać.

 

Tajemnice

 

Jeśli patrzymy na orędzie jako na całość, trafiamy na mur, gdyż orędzie zawiera 10 tajemnic, dobrze strzeżonych. Czy dlatego jest ono niepełne? To zastrzeżenie nie jest aż tak poważne, jak się wydaje.

 

Sprawa tajemnic

1. - Widzący otrzymali tajemnice osobiście i w niczym nie narusza to integralności orędzia, podobnie jak w przypadku Lourdes. Bernadeta otrzymała trzy tajemnice (i - w sekrecie - jedną modlitwę). Usiłowano jej je wyrwać, ale odpowiedziała:

 

- Nie dotyczą ani Kościoła, ani świata. Są dla mnie.

 

Podobnie widzący z Medziugorja otrzymali różne orędzia osobiste, które ich prowadzą: na przykład Ivan wie, jak zrealizuje się jego powołanie, i wszyscy otrzymali wskazówki czy też uwagi, które dotyczą tylko ich. Ta wiedza nie jest przeznaczona dla nas.

 

2. - Inne tajemnice, w różnych płaszczyznach, stanowią część orędzia:

- Życie Maryi Panny, objawione czwórce widzących, jest przeznaczone do późniejszej publikacji, ale dar ten jest wtórny w stosunku do istoty orędzia (patrz ramka).

- Orędzia dotyczące przyszłości świata, otrzymywane przez Ivankę i Vickę, mówią o przyszłości i nadziei, a więc dotyczą samego orędzia.

 

Ku odsłonięciu dziesięciu tajemnic

 

Mirjana, która otrzymała dziesiątą i ostatnią tajemnicę w Boże Narodzenie 1982, zaczęła od nowa mieć objawienia (raz w miesiącu) lub słyszeć głos Gospy, począwszy od 26 sierpnia 1984. Objawienia te mają przygotowywać ujawnienie tajemnic.

 

- Trzy pierwsze tajemnice są znakami i ostrzeżeniami dla świata. Trzecia jest znakiem - widocznym i stałym, który pojawi się na Podbrdo. Trzema ostrzeżeniami będą ziemskie wydarzenia, znaki ostatniej szansy. Tajemnice zostaną odsłonięte według następującego porządku: dziesięć dni przed urzeczywistnieniem się tajemnicy Mirjana powiadomi ojca Petera Ljubicicia. Będzie on przez trzy dni pościł; jego misją będzie ogłoszenie tajemnicy siódmego dnia, trzy dni, nim się wypełni. Trzy pierwsze tajemnice są znakami i ostatecznymi ostrzeżeniami mającymi umocnić wiarę. 7 ostatnich tajemnic są to w większości, jeśli nie wszystkie, trudne wydarzenia, będące konsekwencjami grzechów całego świata. Mogą one zostać złagodzone dzięki modlitwie i pokucie, tak jak już stało się z siódmą tajemnicą.

 

Ojciec odpowiedzialny za ujawnienie tajemnic, Peter Ljubicić, najmłodszy ksiądz z parafii, będzie odsłaniał kolejno 10 tajemnic wtedy, gdy Gospa zadecyduje. Będzie mógł więc, w zasadzie, ujawnić je lub nie. Sądzi, że to zrobi, gdy Matka Boża będzie sobie tego życzyła, niezależnie od różnych zastrzeżeń.

 

Inne tajemnice

 

Reszta tajemnic widzących jest trojakiego rodzaju:

 

1. - Sekrety dotyczące ich życia

Pani daje każdemu z widzących rady i wskazówki, mające kierować jego życiem. Dotyczą one tylko ich i nie mają być ujawniane, poza przypadkiem, w którym ujawnia się je sędziemu. Bernadeta, która otrzymała 3 tajemnice i jedną sekretną modlitwę, zachowała je dla siebie26.

 

2. - Przyszłość świata Dwie widzące otrzymywały ostrzeżenia odnoszące się do sytuacji i przyszłości świata: Ivanka od 22 maja 1983 do 6 maja 1985 i Vicka od 17 kwietnia 1985 do 23 kwietnia 1986 (Messags, s. 60). Nic o nich nie mówiły i nic dokładniejszego nie wiadomo o ich ewentualnym późniejszym ujawnieniu. Są to orędzia inne niż 10 tajemnic, z których, jak się wydaje, każda stanowi jedno wydarzenie.

 

3. - Życie Matki Bożej

 

Gospa opowiadała swoje życie czwórce widzących, począwszy od 7 stycznia 1983:

- do końca kwietnia Jakovovi,

- do 22 maja Ivance,

- do 17 lipca Marii,

- i aż do 10 kwietnia 1985 Vicce. Vicka złożyła w depozycie to objawienie zawarte w trzech zeszytach, z myślą o publikacji pewnego dnia, gdy Matka Boża wyrazi na to zgodę. Zajmie się nim kapłan, którego Vicka już wybrała. Wiele osób chciałoby szybszej publikacji tego "Życia". Ale ujawni to z pewnością wiele problemów i pojawi się więcej trudności, niż można sądzić. W rzeczywistości "Życia" objawiane przez Panią zawsze spotykały się ze sprzeciwem. Tak było z Marią d'Agredą skazaną przez wiele uniwersytetów, tak z Katarzyną Emmerich, której dzieło było ostro krytykowane, mimo jego wartości. Rzym nie chciał rozpocząć jej procesu beatyfikacyjnego, co dzisiaj uległo zmianie. "Życie" zredagowane przez Marię Valtortę było ostatnim dziełem, jakie Święte Oficjum wpisało na indeks, zniesiony krótko później, pod koniec Soboru. Objawiane "Życia" stwarzają różnego rodzaju problemy. Z jednej strony nie jest to piąta ewangelia, którą można by stawiać w tym samym rzędzie co natchnione Ewangelie, i taki był główny powód umieszczenia na indeksie dzieła Marii Valtorty. Z drugiej strony, zawsze trudno będzie oddzielić to, co pochodzi z objawienia, a co od osoby widzącej. Zresztą, istnieją wyraźne różnice w tych już opublikowanych do tej pory "Życiach". Nie czyniono żadnych metodycznych konfrontacji, dlatego wciąż jeszcze bardzo mało można o tym powiedzieć. Dlatego należy z ostrożności powściągnąć ciekawość, tak jeśli chodzi o "Życie Matki Bożej", jak o inne tajemnice. Z tego też powodu te informacje podajemy w nocie poza tekstem.

 

 

- 10 tajemnic objawionych wszystkim widzącym, przeznaczonych do ujawnienia, stanowi integralną część orędzia. Stanowią jego część profetyczną, dynamiczną, zorientowaną ku przyszłości.

3. - Tajemnice te, niedotyczące bezpośredniej bliskiej przyszłości świata, widzący otrzymywali stopniowo, w różnym tempie. Aktualnie27 jedynie dwie pierwsze widzące mają dziesięć tajemnic i otrzymanie ostatniej z nich oznaczało dla nich koniec codziennych objawień: dla Mirjany 25 grudnia 1982, dla Ivanki 7 maja 1985. Inni otrzymali 9 tajemnic (ostatnia Vicka). Mirjana opisała, jak będzie wyglądało ujawnianie tajemnic i wybrała o.Petera Ljubicicia, franciszkanina, który będzie miał je kolejno odsłaniać (patrz ramka).

4. - Czekając, widzący zachowują sekret do tego stopnia, że nigdy nie konfrontowali tajemnic między sobą i nie sprawdzali, czy ich treść, od pierwszej do dziesiątej, dokładnie się pokrywa. Zgodność dotyczy jedynie trzeciej, którą będzie trwały znak widoczny na wzgórzu objawień, lub siódmej, która została złagodzona. Wiadomo, że większość, zwłaszcza sześć ostatnich, dotyczy groźnych wydarzeń i niektórzy widzący płakali po ich otrzymaniu.

 

Diagnoza choroby świata

 

5. - Tym niemniej wolno im, a nawet są zobowiązani, by wyjawić ogólnie sens zagrożenia. Najdokładniejsze wyrażenie znajdujemy w dialogu o.Tomislava Vlasicia z Mirjaną, zamieszczonym w jego liście do Jana Pawła II, z 30 listopada 1983 (patrz Aneks). Oto owa diagnoza:

 

Czy tajemnice zapowiadają kary?

 

Widzący posługują się słowem kara. Należy je rozumieć nie jako zemstę czy karę wymierzoną z zewnątrz, ale jako wewnętrzną sprawiedliwość. W świat dobrze urządzony, grzech wprowadził brak, nieporządek i cierpienie, które są jego wewnętrznymi skutkami, tak jak marskość wątroby jest konsekwencją alkoholizmu. Mirjana twierdzi, że nieszczęścia te nie mogą zostać całkowicie odwrócone. Mimo wszystko dorzuca, co już jest pewną pociechą:

 

- Zapomnieliście, że modlitwą i postem można nawet oddalać wojny i zawieszać prawa naturalne?

 

Jelena pytała Gospę o dramatyczne perspektywy, jakie wydają się otwierać tajemnice. Otrzymała taką odpowiedź:

 

- To pochodzi od fałszywych proroków. Mówią: <<Tego dnia o takiej godzinie zdarzy się katastrofa>>. Ja zawsze mówiłam: <<Zło przyjdzie, jeśli świat się nie nawróci. Wzywajcie ludzi do nawrócenia, wszystko zależy od nawrócenia.>>

 

W 1984 Mirjana wydawała się śpieszyć, by okazać się całkowicie dyspozycyjną dla sprawy odsłonięcia tajemnic. Wydarzenia wydawały się być wówczas blisko. O.Tomislav Vlasić miał takie wrażenie po swej rozmowie z nią 5 listopada (wyrażone w alarmującym liście do Papieża, z datą 16 grudnia). Odniósł wrażenie, że wiek oddany królowaniu szatana dochodzi w 1984 r. do końca (patrz Aneks 1). Mirjana jednak mówi dziś, że zna dokładną datę ujawnienia trzeciej tajemnicy. Vicka zna ją również: nie tylko miesiąc, ale dzień i rok. Reszta pozostaje niewiadoma. Zawsze jest tak, że tajemnice zawierają w sobie coś niejasnego, jakąś niepewność, przedmiot wątpliwości samej Mirjany. Tajemnice powierzane w wielu objawieniach były nieraz powodem zawodu i widzący nie są nieomylni w swych proroctwach . Nie zapominajmy o tym. Byłoby więc szkodliwe i próżne zbytnie koncentrowanie się na tajemnicach, tak jak zbyt często robiono to z tajemnicami fatimskimi. Takie zainteresowanie może być powierzchowne: gdy dwie pierwsze tajemnice zostały ujawnione, prawie nikt się nimi już nie interesował, uwaga skupiła się całkowicie na trzeciej, fascynującej, ponieważ nieznanej. Jakiemuś fanatykowi udało się nawet zawrócić samolot, byle tylko dowiedzieć się, co zawiera tajemnica. Dopiero po czasie można ocenić kruchość, perspektywę i dokładność tajemnic.

Świat spokojnie oddaje się grzechowi. Działa na własną zgubę. Jest ona wewnętrznym skutkiem jego działań i wkrótce się ujawni. Katastrofy, które to za sobą pociągnie są przedmiotem większości tajemnic. Widzieliśmy wyżej, jak należy rozumieć słowo kara, czasami używane przez widzących. Nie chodzi o zemstę, ani o działanie karzące Boga, lecz o bezpośrednią sprawiedliwość: nieporządek sprowadzony przez człowieka do wnętrza świata dobrze urządzonego, świata, który grzech zniszczył. Bóg jest przyczyną całego dobra, człowiek zaś zła, będącego jedynie nicością, pustką, zniekształceniem sprzeciwiającym się dziełu Bożemu. Ta oczywistość teologiczna prowadzi do ekologicznego spojrzenia na zło i na odpowiedzialność. Ekologia kosmiczna jest nauką i mądrością mówiącą o równowadze panującej we wszechświecie. Jest ona również i przede wszystkim ekologią moralną. Gdy alkoholik nabawia się marskości wątroby, to nie Bóg go karze, to nadmiar alkoholu niszczy jego wątrobę. Kiedy rozwiązłość seksualna i narkotyki rozszerzają AIDS, to nie Bóg dotyka ludzi plagą, to oni sami ją wywołują. Gdy człowiek popiera wyścig zbrojeń i despotyzm, sam przygotowuje Czarnobyl i podobne kataklizmy.

 

 

Katastrofa naturalna?

 

Większość tajemnic (jak się wydaje ostatnie siedem) zapowiada zło, mówią widzący. Taka ciemna perspektywa mogłaby ich zdyskredytować jako proroków nieszczęść (patrz ramka). A jednak ona tylko ilustruje, w sposób poruszający to, co możemy stwierdzić i co stwierdzają z niepokojem różni międzynarodowi eksperci. Każdy myśli najpierw o zagrożeniu atomowym, ale orędzie z Medziugorja go nie sprecyzowało. Orędzia innych objawień mówią o trzeciej wojnie światowej lub o końcu świata, jednak widzący w Medziugorju nic takiego nie mówili. Nie kładli nacisku na zagrożenie atomowe: jest ono tylko szczególnym aspektem wewnętrznego zła, które trawi ludzkość. Na początku XX wieku scjentyzm, odurzony rozwojem technicznym wierzył w nieograniczony "postęp". Miał on rozwiązać wszystkie problemy, pokonać samą nawet śmierć. Rywale grzechu Adama, prorocy tego nurtu sądzili, że "śmierć Boga" (Jego negacja przez ateizm) uwolni człowieka i przyspieszy postęp. Jednak techniczne panowanie nad materią rozwiązuje tylko powierzchnię problemów, nie zaś fundamentalny problem człowieka: problem miłości, gdyż człowiek został stworzony z miłości i dla miłości, w tym sensie, że jedynie miłość jest zdolna ukształtować od wewnątrz zarówno człowieka, jak ludzkość, w oczekiwaniu na wieczność. Ludzka miłość pochodzi od Boga Stwórcy, gdyż stworzył On człowieka na swój obraz. Postęp naukowy i postęp moralny są od siebie niezależne - przyznaje się dzisiaj. Nauka może służyć moralności i dobru. Może też służyć ludzkiemu szaleństwu i zniszczeniu. Gdyby Hitlerowi udało się skonstruować bombę atomową (a nie był od tego daleko), potworny instynkt śmierci, który kazał mu zaprogramować trzy ludobójstwa i na skalę przemysłową prowadzić zagładę Żydów, mógłby doprowadzić do najstraszliwszej eksterminacji. Diagnoza widzących nie ma więc w sobie niczego śmiesznego. Potwierdza i interpretuje to, co stwierdzają najbardziej przenikliwi obserwatorzy naszej planety.

 

Ludzkie kataklizmy

 

Tajemnice z Medziugorja mniej podkreślają te fizyczne zagrożenia, bardziej zaś upadek moralny: miłość, w ścisłym sensie tego słowa, słabnie. Umacnia się eros, miłość siebie samego oraz przyjemności, natomiast agape (miłość drugiego dla niego samego, na obraz Boży) zanika, słabnie. Pożądanie zaciemnia dar z siebie. Troska o autentyczność zastępuje wierność. Rodzina przeżywa z tego powodu wstrząsy. Wydaje się zanikać na korzyść wolnych związków, nieodpowiedzialnych i bezpłodnych, których liczba w ciągu ostatnich trzydziestu lat się potroiła: z 95 000 do około 295 000 pomiędzy rokiem 1972 a 1984. Liczba małżeństw kościelnych maleje w oka mgnieniu. We Francji 311 701 par przyjęło ten sakrament w 1971. W 1983 liczba ta spadła do 187 752: niemal połowy mniej. Analogicznie zmalała liczba małżeństw cywilnych: z 407 500 do 285 000 pomiędzy 1972 a 1984. We Włoszech a nawet w Polsce ten spadek również się odnotowuje, choć jest on wolniejszy. Jednak liczba małżeństw sakramentalnych stale przestaje się zgadzać z liczbą katolików i spada: we Włoszech od 1976 do 1986 z 396 000 do 273 000; w Polsce od 1983 do 1987 z 333 000 do 231 00028 . Tymczasem we Francji wzrasta liczba rozwodów: z 30 000 w 1960 do 103 000 w 1984. Dochodzi do rozwodu w jednym na trzy małżeństwa; Marlene Tuininga nazwała to w La Vie "gwałtownym przypływem morza" (28 października 1986, s. 57). Liczba dzieci we Francji spadła z 2,8 na kobietę w 1955 do 1,81 w 1984, podczas gdy liczby psów i kotów rosną w gospodarstwach domowych milionami, co powoduje problemy w wielkich miastach. Niewielki wzrost liczby zawieranych małżeństw, jaki obserwuje się od 1988 we Francji jest tylko lekkim odwróceniem galopującej tendencji, nie zmieniającym póki co ogólnego obrazu. Cierpią na tym dzieci osób rozwiedzionych. Ludzie, spragnieni miłości, nie potrafią już kochać. "Źle kochający" wychowują "źle kochanych". Wartość natychmiastowej przyjemności przeważa nad budowaniem rodziny i przyszłości, autentyczność nad wiernością. Prowadzi to do rozpaczy. Socjologia to potwierdza. W połowie lat 80. sondaż prasowy wśród francuskich kobiet dał niespodziewany wynik: na szczycie proponowanych wartości, które wybierały kobiety wcale nie znalazły się, jak sądzono, przyjemność czy harmonijne pożycie seksualne (one znalazły się nisko), ani inne pożądane wartości, lecz znalazła się wierność: rzadka i cenniejsza od wszystkich. Napływ ślepego erotyzmu wywołał odruch ratunkowy, jednak zbyt słaby, aby odtworzyć to, co zostało zniszczone. Cywilizacja cudownie rozwinęła technikę, środki komunikacji, wydajność pracy, ale zaniedbała aspekt ludzki, a nade wszystko boski, będący podstawą i gwarantem istnienia cywilizacji. Wbrew stanowisku ekologów nie stara się odnaleźć utraconej równowagi, zwłaszcza w sferze moralnej. I najistotniejszy porządek się wali, bardziej od wewnątrz niż z powodu szoku, jaki wywołuje zbyt szybkie tempo rozwoju. Postęp zapomniał, że ma służyć człowiekowi i Bogu i budować porządek rzeczywiście ludzki, tożsamy z porządkiem boskim, z zamysłem Boga, który stworzył człowieka na swój obraz. W ten sposób świat stał się, ze swymi wspaniałymi bogactwami, obiektem sporów, wrzeniem kultur, w którym gotują się rozpacz i oburzenie: stąd wzrost samobójstw w naszych szczęśliwych społeczeństwach, rozpętanie przemocy, tworzące brak poczucia bezpieczeństwa: nie tylko wojny, lecz również terroryzm, wyrównywanie rachunków, korupcja, przez którą marnują się społeczne pieniądze. Postęp idealizowany na początku wieku, dostarcza gazetom wciąż nowych faktów: narkotyki, szantaż, branie zakładników. Wielkie miasta stają się niebezpieczne. Podobnie jak w Nowym Jorku zaczęło się dziać w wielu miastach. Wielu ludzi boi się wychodzić wieczorem na ulicę. Dochodzi do bratobójczych walk i masakr etnicznych wśród sąsiadów, którzy latami żyli razem w spokoju, w Afryce i gdzie indziej. Osłabienie dyktatur marksistowskich wyzwala przemoc etniczną, aż do tej pory zduszoną przez strach. Współczesna kultura, oparta na przyjemności i subiektywizmie jako podstawowych wartościach, doprowadziła do rozwoju obyczajów przeciwnych naturze, a narkotyki stały się kwitnącym przemysłem, największym być może po produkcji broni. Dzięki nim narodziły się zorganizowane mafie: korumpująca władza, która zabija. Nie jest to odosobniona historia. Rak ten niszczy Kolumbię, ale również Peru z jego świetlistym szlakiem. Rozciąga się na inne kraje w mniej spektakularny sposób. USA, które odważnie walczą przeciw międzynarodowej ekspansji tego zjawiska, nie mogły wyeliminować u siebie ani narkotyków, ani gangów, ani ich powiązań. Prezydent Panamy Noriega i banki szwajcarskie, francuskie i inne zostały wmieszane w te pełne siły "przerzuty" władzy i pieniędzy, ale szybko zostały oczyszczone z zarzutów. Jak wszystkie rodzaje raka i ten jest przebiegły i niszczycielski. Świat nie wie, ani skąd pochodzi, ani dokąd zmierza. Ponieważ zatracił poczucie swych korzeni i swego celu, oscyluje pomiędzy depresją a przemocą. Stąd orędzie z 17 lutego:

 

- "Módlcie się, świat znalazł się w wielkim zamęcie. Nie wie, co robi. Nie zdaje sobie sprawy, w jakim pogrąża się grzechu. Potrzebuję waszych modlitw, bym go mogła wyciągnąć z niebezpieczeństwa" (17 lutego 1984, Messages, s. 211).

 

Czy jest to nieuniknione?

 

Według Mirjany zapowiedziane katastrofy są nieuniknione z powodu ludzkiej obojętności. Przekazała jednak również takie orędzie:

 

- "Zapomnieliście, że modlitwą i postem można oddalać wojny, zawieszać prawa natury".

 

Jest to echo orędzia otrzymanego 21 lipca przez szóstkę widzących:

 

- "Post i modlitwa mogą oddalić wojnę".

 

Inne orędzie, przekazane przez Jelenę, pozwala nie tak dramatycznie patrzeć w przyszłość:

 

- "To pochodzi od fałszywych proroków. Mówią: tego dnia o tej godzinie będzie katastrofa. Ja zawsze mówiłam: Zło przyjdzie, jeśli świat się nie nawróci. Wzywajcie ludzi do nawrócenia. Wszystko zależy od nawrócenia".

 

Podobny jest sens innego orędzia, bez daty, przed sierpniem 1984:

 

- "Jedyna postawa chrześcijanina wobec przyszłości to nadzieja Zbawienia. Ci, którzy myślą tylko o wojnach, o złu, o karach nie czynią dobrze. Jeśli myślicie o złu, o karach, o wojnach, wchodzicie na drogę, by je spotkać. Waszym obowiązkiem jest przyjęcie Bożego pokoju, życie nim i dawanie go innym" (Messages, s. 290).

 

Struktura tajemnic

 

Jeśli chodzi o treść, trzy pierwsze tajemnice są ostrzeżeniami ostatniej godziny, wezwaniami do nawrócenia; 7 ostatnich zapowiada groźne wydarzenia. Trzecia tajemnica wydaje się mówić o widzialnym znaku, pozytywnym i błogosławionym; ma się on pojawić na wzgórzu objawień. Kto dożyje - ujrzy go. Obecnie nic więcej nie można powiedzieć. Grzech świata sprawia, że nad światem zawisło wiele strasznych gróźb, ale wierzący nie mogą ich dramatyzować. Ci, którzy wiedzą, przeżywają to w pokoju i radości, w jedności z Chrystusem i Naszą Panią. Opierają się na tym, co jedynie koniecznie: przeciwdziałać temu złu tak, jak o to prosi Maryja Panna. To jest podstawowy wniosek. Wiedzą, że Miłość - sam Bóg jest silniejszy niż zło, jakie spowodowało zapomnienie o Nim i szaleństwo grzechu. Mniej interesują się złem niż łagodnym lekarstwem, publicznie zaleconym przez Maryję naszą Matkę.

 

Rdzeń orędzia

 

Lekarstwo, jakie przynosi orędzie nie jest cudem, który spadnie z nieba, gdyż Bóg powierzył ten świat w ręce człowieka, ustanowił go królem wszechświata, nieodwołalnie. Dlatego stworzył go wolnym, czyli odpowiedzialnym. Wyjście pozostaje w jego zasięgu. Stworzony przez Boga, aby w Bogu odnaleźć pełnię miłości i swe spełnienie, człowiek musi odnaleźć swe źródło i najważniejszą, jedyną moc zdolną go inspirować i ukształtować całą resztę. Takie jest orędzie z Medziugorja. Pierwsze słowa zostały dane w ciągu pierwszego tygodnia objawień: Bóg, wiara, nawrócenie, modlitwa, post, pojednanie, pokój. Słowa klucze są organicznie ze sobą związane. Tym kluczowym słowem jest Bóg: początek i koniec wszystkiego, źródło.

 

- Wiara pozwala nawiązać z Nim kontakt;

- Nawrócenie - odwraca nas od egoizmu, by zwrócić całkowicie ku Niemu;

- Modlitwa jest stałym dialogiem wynikającym z nawrócenia;

- Post dyscyplinuje ciało i uwalnia ducha dla modlitwy;

- Odnaleziony Bóg prowadzi w ten sposób do pojednania i pokoju, czystego i wiecznego, będącego celem orędzia. Ten pokój jest zwycięstwem miłości.

 

Dlatego od pierwszego dnia, każde objawienie kończy się takim pozdrowieniem Pani:

 

- Idźcie w pokoju Bożym (25 czerwca 1981 i następne dni).

 

Ci, którzy chcieliby wszystko to pogłębić mogą przeczytać Messages et Pédagogie de Marie a Medjugorje, tam znajdą wszystkie orędzia w porządku chronologicznym29. Tytuł tej książki podkreśla, że zasadnicze orędzie zostało dane w pierwszych objawieniach i jest - ze względów pedagogicznych - nadal powtarzane, by mogło zostać lepiej przyjęte i przyniosło owoce. Intelektualiści krytykują te orędzia:

 

- Stale to samo! Za proste! Za łatwe!

 

Matka Najświętsza z pewnością usłyszała te wymówki, gdyż w ten sposób odpowiada Jelenie:

 

- "Nie należy mówić: Pani tylko powtarza: módlcie się! Nie mogę wam powiedzieć niczego innego prócz tego, byście się modlili" (26 grudnia 1983).

 

Wychowanie polega na powtarzaniu. Pierwsza nauka dziecka, ta, której udziela każda matka, stale się powtarza, jest tak prosta, że można ją nazwać banalną. Ale po upływie 4 lat powtarzania rzeczy elementarnych, skąpanych w miłości, która stanowi nieodłączną część tej nauki, dziecko jest gotowe do dalszej drogi. Ma na całe życie ukształtowany fundament, na nim będą się opierały jego relacje z ludźmi, język, komunikacja, najważniejsze postawy społeczne i jego stosunek do samego siebie.

 

Bóg

 

Bóg - Wielki Zapomniany naszej materialistycznej i technicznej kultury. Maryja Panna wybrała kraj oficjalnie ateistyczny, by przypomnieć o Jego istnieniu, na samym początku:

 

- "Jest tylko jeden Bóg, jedna wiara. Niech lud niezachwianie wierzy i nie boi się niczego" (28 czerwca 1981). "Przyszłam powiedzieć światu: Bóg jest Prawdą. On istnieje. W Nim jest prawdziwe szczęście i pełnia życia" (1 czerwca 1983).

 

Ważne, by świat odzyskał taką świadomość.

Bóg jest Istotą konieczną, jedyną, która istnieje sama z siebie, a cała reszta, w tym my, jest stworzeniem i zawdzięcza swe istnienie Bogu: "bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy" - głosił św. Paweł (Dz 17,28).

Wszystko zawdzięczamy Bogu. Taka jest nasza kondycja. Pozorna absurdalność ludzkiej kondycji człowieka "rzuconego w świat" i wiedzącego, że ma umrzeć, jedyny swój sens odnajduje w Nim: Bóg nas stworzył, ponieważ nas pragnie. W każdej chwili istniejemy poprzez Niego. Gdyby Bóg przestał nas stwarzać, w jednej chwili przestalibyśmy istnieć, jak światło elektryczne przestaje świecić, gdy wyłączy się prąd. Bóg jest istotą naszego istnienia. Jest bliższy nam, niż my jesteśmy sobie samym. Jest najważniejszym kluczem naszej tożsamości. A jednocześnie nie jesteśmy robotami, gdyż właściwe transcendentnemu Stwórcy jest to, że daje swym stworzeniom autentyczną autonomię i ją szanuje. Stworzył nas, byśmy w Nim odnaleźli spełnienie, ale dobrowolnie. Nie możemy o tym zapomnieć, nie rozpoznać tego, temu się sprzeciwić. Chce, żebyśmy zrobili użytek z naszej wolności. Sądzimy, że się uwolnimy, ale człowiek, który porywa się na takie szaleństwo jest jak gałąź odcięta od drzewa, dzięki któremu żyje, z którego ciągnie soki. Co się z nią stanie? Usycha i umiera.

Ludzką przygodę może zilustruje taka historia:

 

"Pewien człowiek miał piękne uprawy, które wszyscy podziwiali. Posadził wspaniałe drzewa, rzadkie i piękne, warzywa i soczyste owoce. Wszystko przynosiło doskonały plon i cieszyło oczy. Był to, można powiedzieć, raj na ziemi. Ale nieprzyjaciel gospodarza, zazdrosny, przyszedł pewnego dnia zwiastować roślinom i drzewom dobrą nowinę: gospodarz, który was uprawia, trzyma was w więzieniu. Posadził was w brudnej i ciężkiej ziemi. Ja was wyzwolę. Wyrwijcie się stąd i chodźcie tam dokąd macie ochotę. Świat jest wasz, a wy, gałęzie, które przeglądacie się w wodzie jeziora pod wami, nie zostawajcie w zależności od drzewa, odetnę was. Będziecie wolne, będziecie mogły pójść, gdzie tylko chcecie. Natura was więzi i czyni z was niewolników. Oto kultura i wyzwolenie przyszłości. Wzbudził ogromny entuzjazm, to było wyzwolenie. Ale harmonia została zniszczona i wkrótce wszystko umarło. Raj na ziemi stał się nicością, pustynią bez życia".

 

Ta absurdalna historyjka odnosi się do historii dwóch ostatnich stuleci. Początek XIX w. głosił dobrą nowinę czasów nowożytnych: śmierć Boga i wyzwolenie człowieka. Marzenie to znalazło wyraz w ideologiach Feuerbacha i Marksa, w wywyższeniu człowieka u Nietzschego, w technikach psychiatrycznych Freuda: uwolnienie człowieka od nerwicowo-religijnego stłumienia. Agnostycyzm i obojętność świata technicznego, materialistycznego, poprzez nową dominację nad materią, odwraca od Boga jeszcze radykalniej niż wojujący ateizm: "Mówi głupi w sercu swoim: <<Nie ma Boga>>" (Ps 14,1, por 52,1). Tak, nierozumni, by nie widzieć istoty: jedynej Istoty koniecznej. Bóg jest Stwórcą. Świat nie istnieje sam z siebie. Istnieje przez Boga. Bóg jest korzeniem dającym życie. Jeśli negujemy istnienie Boga, nie rozumiemy samych siebie, zapieramy się prawdy o sobie, na rzecz efemerycznej iluzji. Wyzwalając się od korzenia, który daje życie, gotujemy sobie nieszczęście i śmierć. Odnajdując Boga, odnajdujemy prawdę o sobie, nasze źródło, nasze szczęście. Nie będąc bogami, zawsze pozostaniemy sfrustrowani, jeśli będziemy chcieli widzieć absolut w naszej własnej egzystencji. Światło i szczęście odnajdziemy jedynie w prawdzie i w dziękczynieniu za otrzymany dar. To dziękczynienie prowadzi nas do innego daru, gdyż miłość stwórcza stworzyła nas dla miłości i zaprasza nas do miłości: do oddawania swojego życia. Taki jest pierwszy i najgłębszy sekret Medziugorja. Na początku XX wieku pewien paryski lekarz, do którego łaska przyszła w jego ostatnich dniach, wchodził czasem do kościoła i mówił: "Panie, jeśli istniejesz, zmiłuj się nad biednym łobuzem, jakim jestem". I światło przyszło.

 

Nawrócenie

 

Ta najważniejsza wartość prawdy o istnieniu Boga wzywa do nawrócenia. Gospa zaprasza do niego już od pierwszych dni, od 26 czerwca 1981. Jest to cel Jej przyjścia:

 

- "Pragnę być z wami, by nawrócić i pojednać cały świat".

 

Wielokrotnie do tego wraca, z naciskiem:

 

-"Wielu ludzi weszło na drogę nawrócenia, ale nie wszyscy" (7 grudnia 1981).

 

Wyraża swój żal:

 

- "Daję wszelkie łaski tym, którzy popełniają ciężkie grzechy, ale oni się nie nawracają. Módlcie się, módlcie się za nich! Nie czekajcie (...) Potrzebuję waszych modlitw i waszej pokuty" (20 kwietnia 1983).

 

Powtarza:

 

- "Pospieszcie się z nawróceniem. Nie czekajcie na znak zapowiedziany dla tych, którzy nie wierzą. Będzie już za późno. Wy, którzy wierzycie, nawracajcie się i pogłębiajcie waszą wiarę" (wiosna 1983).

 

W niedzielę 2 maja ten apel brzmi uroczyście:

 

- "Przyszłam wezwać świat do nawrócenia po raz ostatni. Później nie będę się już objawiać na ziemi" (Message, s.176).

 

Wezwanie do nawrócenia zawiera w sobie zaproszenie do sakramentu pojednania. Skonkretyzowało się ono po południu 2 sierpnia 1981. Gospa powiedziała wówczas, że ci, którzy chcą, mogą Ją dotknąć. Jednak na Jej nieskalanej sukni zaczęły pojawiać się straszne plamy. Ten proroczy znak, przekazany słowami Marii na polach Gummo u stóp Bijakovici miał taki skutek, że parafia zdała sobie sprawę z grzechu i ruszyła do spowiedzi, co zapoczątkowało ruch, który rozwinął się tak, że obecnie spowiada codziennie 10, 100 a nawet więcej księży. I nie są to byle jakie spowiedzi, lecz często bardzo głębokie - ludzi, którzy powracają z daleka. Jeden z księży wieczorem, w rocznicę objawień powiedział:

 

"Będę pamiętał ten dzień bardziej niż 20 lat, podczas których spowiadałem".

 

W języku narciarzy (po francusku - przyp. tłum.) słowo nawrócenie oznacza zgodnie z etymologią: obrót o 180 stopni w poprzek stoku, woltę w dobrym kierunku30. Maryja Panna zaprasza, by zwrócić się ku Bogu, ku Miłości absolutnej. A w tym celu trzeba odwrócić się od egoizmu i od grzechu. Nawrócenie jest radosnym porywem ku Bogu, ale też wyrzeczeniem, wyrwaniem pożądania i podstawowego egoizmu, który nas zniewala (i my sami wówczas zniewalamy innych). To aspekt pokutny. Jest cień smutku w tym radosnym i spokojnym orędziu. Podobnie jak w Lourdes radosna, uśmiechnięta Madonna wyraża też smutek z powodu grzechu i nieszczęść swych dzieci. Płakała cztery razy - twierdzi o.Jozo Zovko, który zna dobrze, od wewnątrz, orędzie. Płakała nie z powodu katastrof, lecz wielkich zaniedbań:

1. - Nad Biblią - "Zapomnieliście o Biblii" - powiedziała.

2. - Nad kapłanami, gdyż choć jest wielu dobrych, jest też wielu złych.

3. - Nad młodymi znajdującymi się w trudnej sytuacji: "Szatan chce ich zniszczyć. Trzeba ich kochać, bo bez miłości odczuwają pustkę". Dlatego Gospa ogłosiła "Rok młodych" (1988/1989).

4. - Z powodu Mszy św., którą nie żyjemy tak, jak powinniśmy. Znak, który jedynie widzący przeczuli - widoczne łzy, którymi płacze wiele figur Matki Bożej na świecie, nawet w Japonii i Korei, płacze łzami i płacze krwią. Czy łzy Matki są konieczne, byśmy zrozumieli, że największym nieszczęściem jest grzech?

 

Wiara

 

Nawrócenie dokonuje się przez wiarę, gdyż Bóg jest niewidzialny i zwracamy się ku Niemu jedynie w mroku wiary. Maryja Panna kładzie na to szczególny nacisk:

 

- "Szczęśliwi, którzy nie widzieli a uwierzyli" - powtarza w pierwszych dniach objawień (26 i 28 czerwca). "Niech lud wierzy i wytrwale wyznaje wiarę" (27 czerwca).

 

Podobnie zachęca księży:

 

- "Niech będą wytrwali w wierze i niech strzegą wiary ludu" (27 czerwca).

 

- "Aby ci, którzy nie widzą uwierzyli tak jak ci, którzy widzą" (28 czerwca).

 

Jest to zaproszenie, by żyć nie wedle zewnętrznych potrzeb, które opierają się na rzeczach widzialnych lub na pragnieniach i instynktach, ale odnosząc się do Boga, ku któremu idziemy po drodze odkrytej w Objawieniu. Wiara zwraca nas ku Bogu: ku Jego słowu (codziennej lekturze Biblii, o którą prosi Gospa) i Eucharystii - będących w centrum życia widzących i pielgrzymek do Medziugorja.

 

Modlitwa

 

Ta droga jest drogą serca, miłości, z której rodzą się bezinteresowne, altruistyczne zaangażowania. Czerpiemy je z Boga w modlitwie. Modlitwa była pierwszym spontanicznym zachowaniem widzących. Dobrze zrozumieli, że kontakt z Panią może się odbywać jedynie w modlitwie.

- Ale w jakiej modlitwie? - zadawali sobie pytanie.

Prosili o radę swoje babcie. One im poradziły, by odmawiali: 7x Ojcze nasz, 7x Zdrowaś Maryjo i 7x Chwała Ojcu. Gospa wydawała się z tego zadowolona, ale poprosiła, żeby zaczynali od Wierzę w Boga: znów zaproszenie do wiary. W ciągu tych lat Matka Boża nie przestała powtarzać, w różnych formach, czasem najbardziej lakonicznie:

 

- Módlcie się, módlcie się, módlcie się!

 

Prowadzi konkretnie to żarliwe przebudzenie modlitwy w Medziugorju: modlitwa od rana do wieczora:

 

- "Módlcie się także wieczorem, na zakończenie dnia. Usiądźcie w pokoju i powiedzcie Jezusowi: <<Dziękuję>>. Jeśli wieczorem usypiasz w pokoju, modląc się, rano obudzisz się myśląc o Jezusie. Wtedy będziesz mogła modlić się w pokoju. Jeśli zasypiasz rozproszona, nazajutrz będziesz oszołomiona i zapomnisz nawet o modlitwie"(do Jeleny, 30 października 1986).

 

Zaprasza, by nie szczędzić czasu:

 

- "Módlcie się przez trzy godziny dziennie. Za mało się modlicie. Módlcie się przynajmniej po pół godziny rano i wieczorem" (do Jeleny, 28 czerwca 1983).

 

W poniedziałek 4 lipca, znowu prosi:

 

-"Zaczęliście się modlić po trzy godziny dziennie. Patrzycie jednak na zegarek, zaprzątnięci pracą. Bądźcie zaprzątnięci tym, co jedynie konieczne. Pozwólcie, aby Duch Święty prowadził was na głębię. Wtedy wasza praca będzie przebiegała pomyślnie. Nie spieszcie się. Pozwólcie się prowadzić, a zobaczycie, że wszystko dobrze się skończy".

 

W maju 1984 Jelena wyraża zastrzeżenie:

 

- "Wiem, że wszystkie rodziny mogą modlić się po cztery godziny dziennie. Ale jeśli to powtórzę ludziom, to się wycofają".

 

Otrzymuje taką odpowiedź:

 

- "Czy nie rozumiesz, że to zaledwie szósta część dnia?".

 

Modlitwa jest słowem kluczem. Matka Boża odmienia ją przez wszystkie przypadki, zależnie od okoliczności, pracy, roku liturgicznego i czynionych postępów:

 

- "Pogłębiajcie waszą modlitwę, a zobaczycie jak bardzo to uszczęśliwia. Wszystkie łaski są do waszej dyspozycji; tylko do was należy je zdobyć. Dlatego powtarzam wam: módlcie się!" (12 września 1983).

 

Powtarza to bez przerwy, gdyż z tego wypływa cała reszta:

 

- "Gdy się modlicie, źródło życia popłynie z waszych serc" (4 października 1983, Message, s. 196). "Módlcie się, módlcie się, modlitwa da wam wszystko. Modlitwą możecie wyjednać wszystko" (25 października 1983). "Módlcie się! Możecie wszystko, tak, możecie dzięki modlitwie" (11 listopada1983). "Módlcie się, gdyż modlitwa jest dla was niezbędna. Wraz z modlitwą wasza dusza i wasze ciało odzyskują pokój" (4 lutego 1984).

 

Modlitwa nie jest monologiem ani magią, lecz rozmową i cudem:

 

- "Modlitwa nie jest żartem. Modlitwa jest rozmową z Bogiem. W każdej modlitwie musicie słuchać głosu Boga. Bez modlitwy nie można żyć. Modlitwa jest życiem" (10 września 1984). "Modlitwa pozwala poznać szczęście" (20 października 1984).

 

Dlatego też modlitwa w Medziugorju nie prowadzi do melancholii, lecz do radości, do świętowania, które jest tam wyczuwalne. Poprzez ten pokorny wysiłek Bóg nas przemienia, zmieniamy się niczym pełzająca gąsienica w skrzydlatego motyla:

 

- "Niech wasza modlitwa będzie znakiem waszego poświęcenia Bogu" (13 czerwca 1985, Message, s. 244).

 

Przemiana dokonuje się podczas modlitwy, przebóstwienie serca i całej istoty. Matka Boża ostrzega też przed pułapkami:

 

- "Wielu kończy modlitwę nawet w nią nie wchodząc" (orędzie bez daty, przed październikiem 1985, Message, s. 293).

 

Zaprasza szczególnie, by prosić tego, który jest Ożywicielem i natchnieniem każdej modlitwy:

 

- "Zacznijcie codziennie wzywać Ducha Świętego. Najważniejsze jest modlić się do Ducha Świętego. Kiedy Duch Święty zstępuje na ziemię, wtedy wszystko staje się jasne i wszystko się przemienia" (adwent 1983).

 

Kładzie na to nacisk szczególnie, gdy zbliża się Zesłanie Ducha Świętego:

 

- "Codziennie odmawiajcie Veni Creator Spiritus" (22 marca 1984, Message, s. 215).

 

- "Proszę, byście odprawili nowennę (przed Pięćdziesiątnicą). Módlcie się, żeby Duch Święty zstąpił na wszystkie rodziny i całą parafię" (2 czerwca 1984, Message, s. 222). "Konieczna jest modlitwa do Ducha Świętego" (tego samego dnia do Jeleny). "Odmieńcie serca, żeby nowy Duch Boży mógł w was zamieszkać" (25 kwietnia 1985, Message, s. 242). "Pragnijcie, aby Duch Święty na was zstąpił, gdyż Bóg przyciąga was do siebie w tych dniach, gdy działa szatan" (9 maja 1985, Message, s. 243).

 

Matka Boża szczególnie zaprasza do różańca. Prosi o codzienne odmawianie całego różańca podczas liturgii parafialnej:

 

- "Odmawiajcie, jeśli to możliwe, cały różaniec, to znaczy tajemnice radosne, bolesne i chwalebne" - powiedziała Ivanovi podczas niespodziewanego objawienia u niego w domu, 14 sierpnia 1984 (Message, s. 227).

 

Nie chodzi o szalony maraton. Maryja Panna mówi przede wszystkim o jakości modlitwy, o modlitwie wewnętrznej, dlatego zaprasza, by odkryć modlitwę serca. W sobotę 3 czerwca 1984 powiedziała Jelenie:

 

- "Dziękuję za wszystkie modlitwy. Módlcie się nadal, ale módlcie się sercem"Dzisiaj zapraszam was do modlitwy sercem, a nie takiej, która jest rutyną. Niektórzy przychodzą i nie chcą wejść w modlitwę serca. Zapraszam was do niej jak matka (...) Niech we wszystkich okolicznościach modlitwa w was przeważa" (2 maja 1985, Message, s. 242).

 

W tym samym roku prosi:

 

- "Wzywam was ponownie do modlitwy sercem. Niechaj wasza, drogie dzieci, modlitwa będzie codziennym pożywieniem szczególnego rodzaju, skoro praca na roli tak was wyczerpuje, że nie możecie modlić się sercem. Módlcie się, a wtedy przezwyciężycie każde zmęczenie. Modlitwa będzie dla was radością i odpoczynkiem" (30 maja).

 

Kładzie na to nacisk:

 

- "Wzywam was znowu do modlitwy sercem. Jeśli, drogie dzieci, modlicie się sercem, stopi się lód w sercach waszych braci i znikną wszelkie przeszkody. Nawrócenie będzie łatwe dla wszystkich, którzy je będą chcieli przyjąć. To jest dar, który musicie wymodlić dla swego bliźniego" (23 stycznia 1986).

 

Modlitwa sercem jest istotnym punktem orędzia. Vicka, Maria, Ivan odnaleźli jej sekret. Uczą o tym z dużym powodzeniem. Oberto, pewien narkoman uzdrowiony w Medziugorju, który poświęca się teraz utrzymywaniu w czystości wzgórz uświęconych objawieniami i modlitwą, a zaśmiecanych i niszczonych codziennie przez pielgrzymów, nauczył się tego sekretu od Ivana. Odmawiał poważnie różaniec każdego dnia. Ale Ivan wciąż mu powtarzał:

 

- Dlaczego się nie modlisz sercem?

- Nie rozumiałem, co miał na myśli - mówił mi Oberto. Ana, siostra Vicki, wytłumaczyła mi o co chodzi. Wtedy zacząłem modlić się każdym słowem, z zamkniętymi oczami, przez wszystkie Ojcze nasz i Zdrowaś. I przyszło samo. Tak jakby złoto płynęło w moim sercu. Od tej pory modlę się idąc, prowadząc samochód (dostał go od brata i wielu ludziom nim służy). To zmieniło mój stosunek do Boga i do mnie samego. Różaniec jest niezwykłym lekarzem (DN 8, s. 122). Słowa i czas nabierają innego znaczenia, gdy wkłada się w nie serce.

 

Stąd stałe wezwanie:

 

- "Dzieci zrozumcie, że w waszym życiu najważniejsza jest modlitwa" (do Jeleny, 28 grudnia 1983).

 

Ciągle powtarzane:

 

-" Wy macie się modlić, a ja zajmę się całą resztą. Nie możecie nawet sobie wyobrazić, jak potężny jest Bóg. Dlatego módlcie się" (3 lutego 1984). "Wzywam, by wasz dzień był jedynie modlitwą i oddaniem się całkowitym Bogu" (4 września 1986). "Módlcie się bez przerwy" (1 stycznia 1987; echo słów św. Pawła, 1 Tes 5,17, Message, s. 267). "Dzisiaj również wzywam was do modlitwy, drogie dzieci. Nie możecie zrozumieć, jaką wartość ma modlitwa, jeśli sami sobie nie powiecie: Teraz jest czas modlitwy, teraz nic innego nie jest ważne, teraz nikt dla mnie nie jest tak ważny jak Bóg".

 

Modlitwa nie jest jasnowidzeniem, jest zaangażowaniem, jest ofiarą. Jest miłością.

 

- "Drogie dzieci, poświęćcie się modlitwie ze szczególną miłością. W ten sposób Bóg będzie mógł dać wam swe łaski. Modlitwa nie jest gadulstwem. Nie jest tylko kontemplacją. Jest zaangażowaniem, jest ofiarą. A ofiara to miłość".

 

Matka Boża powtarza:

 

- "Pragnę wam podziękować za wszystkie ofiary (Wielki Post) i wzywam was do największej ofiary: ofiary miłości. Bez miłości nie możecie przyjąć ani Mnie, ani mojego Syna. Bez miłości nie możecie przekazywać innym waszych doświadczeń. Dlatego was wzywam, drogie dzieci, byście zaczęli żyć miłością w waszych sercach" (27 marzec 1986).

 

Jest to tym samym co modlitwa sercem. Modlitwa to język wiary i spotkanie z Bogiem. Jest ona najpierw adoracją, wdzięcznością wobec Stwórcy, któremu wszystko zawdzięczamy. Nade wszystko winna się wyrażać we czci wobec Ciała Chrystusa:

 

- "Czcijcie bezustannie Najświętszy Sakrament Ołtarza. Ja jestem zawsze obecna, kiedy wierzący oddają Mu cześć. Wtedy otrzymują łaski wyjątkowe" (15 marca 1984).

 

Modlitwa jest następnie dziękczynieniem za dar istnienia. Gospa zachęca, by dziękować we wszystkich okolicznościach. Modlitwa może też być prośbą, gdyż Bóg jest Ojcem. Jest hojny, kocha nas. Jest ofiarowaniem samego siebie Bogu, by nas uświęcił, przyciągnął do siebie, zjednoczył z sobą, w sercu swej własnej miłości. Jest postanowieniem, gdyż prowadzi nas do tego, by z miłości czynić wolę Bożą, która jest również czymś najlepszym dla nas. Dlatego też jest siłą, która pomaga przekraczać pułapki i przeszkody tego świata.

 

Post

 

Modlitwa otwiera ducha i ciało. Dotyczy zarówno wyciszenia jak i postu. Modlitwa, która tak często cierpi z powodu różnorakich rozproszeń, przeszkadzają jej nasze ludzkie zachcianki i pożądania, może się zakorzenić w poście i na nim zyskuje. Już 26 czerwca Gospa powiedziała:

 

- "Zawrzyjcie pokój z Bogiem i między sobą nawzajem. W tym celu musicie wierzyć, modlić się, pościć i przystępować do spowiedzi".

 

21 lipca 1982 sprecyzowała, na prośbę widzących:

1. - Najlepszy jest post o chlebie i wodzie.

2. - Postem i modlitwami można powstrzymać wojny.

3. - Można zawiesić prawa natury. Te dwa ostatnie zdania mogą zadziwiać. Są one jednak podobne do zdań Ewangelii:

 

- "Wiara może góry przenosić" (por. Mt 17,20).

- "Diabła można pokonać tylko modlitwą i postem" (por. Mk 9,29).

 

Matka Boża dodaje:

 

- "Miłosierdzie nie może zastąpić postu. Ci, którzy nie mogą pościć, mogą jednak zastępować post modlitwą, miłosierdziem i spowiedzią; wszyscy jednak, z wyjątkiem chorych, są wezwani do postu" (21 lipca 1982).

 

W ciągu następnych lat orędzie bardzo często powtarza podwójne zaproszenie: módlcie się, pośćcie. Wymaga ono nieustannego wysiłku, gdyż nasze przyzwyczajenia, rytm życia, którego nieraz jesteśmy więźniami, odradzają nam post.

 

- "Bądźcie wytrwali w modlitwie i poście" (31 grudnia 1982, orędzie na Nowy Rok). "Niektórzy zaczynają modlić się i pościć, jak zostało im wskazane, ale szybko się nużą i tracą w ten sposób otrzymane już łaski" (29 sierpnia 1983).

 

To odnowienie ducha postu ma przezwyciężyć niechęć:

 

- "Post został zapomniany w ciągu ostatniego ćwierć wieku w Kościele katolickim" (maj 1984, Message, s. 222).

 

Gospa prosi nie o byle jaki post. Podobnie jak z modlitwą, również post ma pochodzić z serca:

 

- "Dziś wzywam was, byście zaczęli pościć z serca. Są ludzie, którzy poszczą, ponieważ wszyscy poszczą. Zaistniał obyczaj, z którym nikt nie ma odwagi zerwać. Parafię proszę, by pościła z wdzięcznością za to, że Bóg pozwolił Mi pozostać tak długo w niej. Drogie dzieci, pośćcie i módlcie się sercem" (czwartek, 20 września 1984).

 

Post oczyszcza ciało i ducha. Uzdrawia, umacnia, daje lekkość i równowagę. Ciało korzysta z tego, że odpoczywa system trawienny i organy jemu podległe. Duch uczy się nie być niewolnikiem pożądań i pragnień dotyczących jedzenia, seksu i innych. Uwalnia toksyny. Pozbawia zapasów, które obciążają ciało. Duch otwiera się w ten sposób na głód Boga Zbawiciela. Post nie jest masochizmem, ani pokutą w negatywnym sensie tego słowa. Z pewnością jest odmówieniem sobie czegoś, ale w celu lepszego panowania nad sobą i otrzymania wielu dóbr. Jest wyzwoleniem duszy, gdyż dusza przestaje być zniewolona ciałem, które służy potrzebie odżywiania się. Panowanie nad instynktami jest konieczne, gdy zmierza się ku Bogu. Panowanie nad instynktem odżywiania prowadzi do panowania nad instynktem seksualnym, tak w dzisiejszych czasach nieuporządkowanym. Post pozwala zaoszczędzić czas (na przygotowywaniu posiłków) i daje wolność modlitwie. Orędzie z Medziugorja uratowało post w godzinie, w której niektórzy kanoniści proponowali zniesienie tego przestarzałego zwyczaju, gdyż wydawał się już nic nie mówić "człowiekowi współczesnemu" (i to w czasie, gdy biznesmeni odkrywają konieczność postu i odwiedzają luksusowe kliniki, gdzie uczą się robić głodówki). Papież Jan Paweł II postanowił na szczęście podtrzymywać tę zasadę. Jednak post kanoniczny został zredukowany niemal do zera: do dwóch dni w roku, w których można przecież zjeść trzy posiłki, w tym tylko jeden do syta. Słowo post pozostaje, ale taka okrojona praktyka jest czysto symboliczna. Nie pozwala zakosztować dobrych owoców postu. W czasie tego zaniku postu, odrodził się on w Medziugorju. Dzięki orędziu Matki Bożej ponad 100 000 chrześcijan zaczęło go praktykować: umiarkowany post, o chlebie i wodzie, ale zwyczajna praktyka prowadzi normalnie do odkrycia dobrodziejstw jeszcze surowszego postu: o samej wodzie, przynajmniej w niektórych okolicznościach, w celu lepszego oczyszczenia i większego uwolnienia. Post kosztuje. Wymaga wysiłku, zerwania z przyzwyczajeniami, panowania nad instynktami. Ale ktoś kto pości z serca nie jest głodny. Sądzi, że jest głodny, ale chodzi jedynie o reakcję nerwową, która przechodzi, gdy zaczyna się myśleć o czymś innym. Jeśli ktoś jest nieszczęśliwy, gdy pości, opanowany pragnieniem jedzenia, obsesją jedzenia, lepiej zrobi, jeśli nie będzie pościł. Czyni się nieszczęśliwym i wyrządza sobie zło. Trzeba mu poradzić, by wchodził w post stopniowo. W dniu, w którym będzie w lepszej dyspozycji psychicznej, będzie pościł bez trudu. Oczywiście post nie jest euforią bez cienia troski ani nirwaną. Pojawiają się przejściowe trudności, reakcje indywidualne dla każdego, które trzeba przejść, ale ciało się przyzwyczaja i bilans jest coraz bardziej pozytywny, gdy ktoś się nauczy pościć tak jak trzeba. Post powinien być bardzo pokorny, może być stopniowy, aż ktoś się przyzwyczai. Tym, których bolała głowa (hipoglikemia) radziłem, żeby zamiast chleba zjedli kilka owoców, a po pewnym czasie, gdy organizm się przyzwyczai, nie będą potrzebowali owoców. U innych post stale wywołuje zmęczenie: znużenie, poczucie pustki, ból głowy, ospałość. Jednak po takiej drzemce budzą się pełni energii. Jest to jeden z powodów, by pościć w dni spokojne, nie wtedy, gdy ma się zbyt dużo zajęć. Niektórym stan zdrowia uniemożliwia post, u innych może on być tylko częściowy z powodów fizycznych, psychologicznych czy społecznych. Trzeba znaleźć swój własny sposób poszczenia. Jelena daje w tym celu konkretne wskazówki:

 

- "Jeśli ktoś pali, niech nie pali. Jeśli ktoś pije, niech tego dnia nie pije. Inni, niech zrezygnują z czegoś, co jest im drogie (1 marca 1984). Pośćcie też od telewizji" - dodaje. Telewizja to prawdziwa niewola, czyni ludzi niezdolnymi do modlitwy.

 

Pościć to również powstrzymać się od wyrażania złego humoru czy agresji. To być dyspozycyjnym w służbie innych. To oszczędzać siły i pieniądze, by móc służyć tym, którzy są głodni. Taki był powód wielkich postów narodowych podjętych na Filipinach w 1985 r. Duchowym celem postu jest otwarcie się na modlitwę. Dziura w brzuchu otwiera na Boga, źródło wszystkiego. Dzięki tej wstrzemięźliwości zaoszczędza się czas i siły. W rodzinach, w których wszyscy poszczą, pani domu ma dzień wolny, wakacje od gotowania i zmywania. W ciągu wieków ci, którzy praktykowali autentyczny post, dawali wyraz płynącym zeń dobrodziejstwom:

 

- "Daje zdrowie w wolności, wolność w zdrowiu, ciałem rządzi duch, a duchem pomoc Boga", pisał św. Leon (Kazanie 1,2). "Post pozwala się rodzić czystym myślom, rozumnym postanowieniom, zbawczym radom" - dodaje (Kazanie 13,1).

 

Mniejszy nacisk kładzie na aspekt oczyszczenia, a większy na otwartość na Boga i na innych ludzi:

 

- "Niech każdy uzna w sobie kondycję śmiertelną i zniszczalną i z tego powodu niech świadczy swojemu bratu braterską miłość"(Kazanie 11,1). "Niech wstrzemięźliwość tego, kto pości stanie się pokarmem biednego" (Kazanie 13,1).

 

Dla tych, którzy poszczą o chlebie i wodzie lepszy będzie chleb gruboziarnisty. Dodam: nie objadajcie się chlebem. Odbierzecie sobie sporą część dobroczynnego działania postu: eliminację toksyn i nadmiarów; oczyszczenie ciała i ducha, tę stronę postu, która uskrzydla, sprawia, że ciało i dusza stają się lżejsze. Nie sposób nauczyć się pościć bez drobnych problemów. Nie trzeba nic idealizować. Ale nawet jeśli początki są trudne, wytrwałość wam się opłaci. Dlatego nauczanie na temat postu w całej Tradycji, od św. Leona po René Lejeuna, ma wydźwięk entuzjastyczny. Rzadko taki jest punkt wyjścia. Często taki jest punkt dojścia. Gdy organizm dobrze się przystosuje, w dniu postu możliwe będą wysiłki podobne do zwyczajnych, a często przekraczające te z dni, w których przyjmuje się pożywienie. Następny dzień po poście jest często dniem, gdy ma się dużo siły.

 

Miłość i świętość

 

Duszą tego wszystkiego (wiary, nawrócenia, modlitwy i postu) jest miłość, która często pojawia się w orędziu:

 

- Bez miłości do niczego nie dojdziecie.

 

Jest to zaproszenie, by być zakochanym w Bogu, który jest samą Miłością, w Chrystusie, w Jego Matce, a dzięki tej miłości - w innych. Miłość stanowi istotę tej świętości, do której wzywa Gospa:

 

- "Dzisiaj was wzywam do świętości. Bez świętości nie możecie żyć. Dlatego miłością zwyciężycie każdy grzech i miłością pokonacie wszystkie trudności, które napotykacie. Drogie dzieci, proszę was, żebyście mieli w sobie miłość" (10 lipca 1986).

 

Pojednanie

 

Świętość, którą św. Tomasz z Akwinu definiował jako odpoczynek w Bogu, prowadzi do ostatnich słów mówiących o celu orędzi. Zostały one wypowiedziane w pierwszych dniach objawień na wzgórzu. Spotkania z Panią kończyły się słowami:

 

- "Idźcie w pokoju Bożym".

 

26 czerwca Pani powiedziała z naciskiem:

 

- "Pokój, pokój, pokój! Pojednajcie się!" Pokój, pokój, pokój! Tylko pokój! (tego samego dnia powiedziała do Marii).

 

Sprecyzowała:

 

- "Pojednajcie się z Bogiem i pomiędzy sobą".

 

Dzięki podjęciu wszystkich tych środków (wiara, nawrócenie, modlitwa, post) pojednanie postępuje według następującej dialektyki: Powrót do Boga to pojednanie z Bogiem, który przyjmuje, jako dobry Ojciec syna marnotrawnego. Przygotowuje, w obfitości, pojednanie człowieka z samym sobą, gdyż często jesteśmy w sobie podzieleni, rozbici przez grzech. Dlatego nie mieszka w nas pokój. Modlitwa uspokaja ducha, a post uspokaja ciało. Powrót do Boga prowadzi do pojednania się z samym sobą. Gdy znaleźliśmy wewnętrzny pokój, możemy czynić pokój wokół siebie, ponieważ stajemy się w większym stopniu zdolni do zrozumienia innych, do wczucia się w ich sytuację, nawiązania z nimi kontaktu bez prowokowania ich trudnych reakcji i napięć - do pojednania. Ta dialektyka prowadzi więc od pojednania z Bogiem do pojednania z sobą i z innymi. Tak też zaczęło się dziać w Medziugorju, gdzie pojednali się z sobą mieszkańcy wiosek, którzy byli w ostrych konfliktach, sąsiedzi, którzy się z sobą procesowali, i małżeństwa, które się rozwodziły. Pielgrzymki do Medziugorja zyskały stopniowo pokój ze strony rządu i milicji. Pokojowi temu przeszkadza buntowanie się z powodu naszej kondycji stworzenia: jeśli Bóg mnie stworzył, wszystko Mu zawdzięczam, jestem w stanie zależności, jestem zniewolony, straciłem wolność. Zgodnie z doświadczeniem chrześcijańskim, zgodnie z ludzkim doświadczeniem, jest dokładnie na odwrót. To, że Bóg jest zasadą naszego istnienia nie oznacza przymusu, nie tworzy zależności takiej, jaka powstaje między sługą a panem. Bóg nie jest przyczyną wtórną (tak jak ziemscy panowie), On jest pierwszą przyczyną, radykalną. Stwarza innych jako innych, dla nich samych, z ich własną autonomią. Bez niej niczego by nie było. Bóg tworzy naszą wolność jako wolność, Jego zamysłem jest miłość. Nie jest zewnętrzną "rózgą", lecz wewnętrznym źródłem naszej egzystencji, która staje się szczęśliwa, gdy czujemy się chciani, kochani, powołani. Wedle tego zamysłu nasza wolność rozkwitnie, podobnie jak kwiaty związane z gałęzią i pniem, którym płyną soki: "Ja jestem winnym krzewem a wy latoroślami" (J 15,5) - mówi Chrystus. Jest to prawdziwe na dwóch poziomach: stworzenia i łaski, przez którą Bóg, cierpliwie nas przebóstwia. Taką tajemnicę przypomina Medziugorje.

 

Maryja, nasza Matka

 

Orędzie ukazuje Kogoś, kto za nim stoi. Widzący bez trudu Ją rozpoznali i Ona potwierdziła w odpowiedzi na pytanie Mirjany: -

 

"Jestem Błogosławioną Dziewicą Maryją" (26 czerwca 1981).

 

A później, 6 sierpnia, w święto Przemienienia dodała:

 

- "Jestem Królową Pokoju".

 

Wreszcie, 12 października, odpowiedziała na pytanie widzących:

 

- "Jestem Matką Bożą, Królową Pokoju".

 

Rozpoznali Ją, jak dziecko rozpoznaje matkę. Odnaleźli w Niej tradycyjny obraz Maryi znany z cudownego medalika, opisany w rozdziale 12 Apokalipsy:

 

"Wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu" (Ap 12,1).

 

Słońce, którym promienieje, to Chrystus, Słońce sprawiedliwości, ono Ją przenika swym boskim światłem: podobnie jak w Lourdes łagodne światło poprzedza przyjście Maryi. Otacza Ją ono, jak w objawieniach cudownego medalika. Ukoronowana jest dwunastoma gwiazdami. Ukazuje się w niebie, ale nie jest obca ziemi, jak zaznacza tekst biblijny. Ta chwalebna Niewiasta, która jest również Arką Przymierza (por. Ap 11,19), schodzi na ziemię, gdzie Jej potomstwo (czyli my) prowadzi walkę, zagraża mu smok (por. Ap 12,17). Nie przestaje przychodzić z pomocą swoim dzieciom, niewidzialnie lub widzialnie, poprzez objawienia. Przychodzi z miłości i wyraża miłość. Niepojętą miłość:

 

- "Gdybyście wiedzieli, jak bardzo was kocham, płakalibyście z radości" (21 czerwca 1984). "Wszystkich jednakowo kocham" (31 października 1985). "Ja, wasza Matka, kocham was (...) Jestem, drogie dzieci niestrudzona i wzywam was także wówczas, gdy znajdujecie się daleko od mojego Serca" (14 listopada 1985).

 

W konsekwencji:

 

- "Pragnę wyryć na każdym sercu znak miłości" (15 stycznia 1984). "Miłością skierujecie ku dobremu to wszystko, co szatan pragnie zniszczyć i opanować" (31 lipca 1986).

 

Wzywa, by iść aż do końca miłości, zgodnie z Ewangelią:

 

- "Kochajcie swych wrogów i błogosławcie ich" (22 czerwca 1983).

 

Poświęcenie siebie

 

Miłość ta nie jest marzeniem, nie jest ani odrobinę sentymentalna. Jest poświęceniem siebie.

 

- "Niech każdego dnia wszystkie rodziny poświęcają się Najświętszemu Sercu. Jestem bardzo szczęśliwa, kiedy cała rodzina gromadzi się każdego ranka na półgodzinnej modlitwie" (do Jeleny dla parafii, 20 października 1983).

 

Poświęcenie jest dziełem Bożym. Jest oddaniem się Bogu i poprzez Boga Stwórcę. On nas konsekruje przebóstwiając nas - dając nam swoje własne życie. Naszą rolą jest gotowość do tego poprzez pragnienie, modlitwę z głębi nas samych, która przepływa przez Maryję. Dar ten nie dokonuje się bez walki:

 

- "Szatan jest rozwścieczony na tych, którzy poszczą i tych, którzy się nawracają" (15 sierpnia 1983).

 

Maryja pozostaje błogosławioną, zwycięską Niewiastą, która nas prowadzi w tej walce. Zwraca uwagę na pułapki nieprzyjaciela:

 

- "Nie trwajcie w niepokoju. Niech pokój zjednoczy wasze serca. Wszelki zamęt pochodzi od szatana" (25 sierpnia 1983).

 

Tego dnia, 25 sierpnia 1983 widzący niepokoili się aresztowaniem ojca Tardifa i doktora Philippe Madre'a:

 

- "Nie martwcie się o nich. To wszystko jest w planach Bożych".

 

Jej orędzie pokoju zaprasza, by nie angażować się w próżne ziemskie walki, w których trzeba kogoś pokonać, by zwyciężyć. Odradza kontestacje, prowokacje, konfrontacje, a nawet samoobronę (na przykład o.Tomislavovi Vlasiciovi, który był bardzo atakowany). W całym orędziu odnajdujemy tę Niewiastę, którą Bóg wybrał, by nas uczyła bycia ludźmi, zanim On w nas dokona przebóstwienia. Dała Bogu maleńkość, ubóstwo i solidarność z rodzajem ludzkim, teraz On chce, by przekazywała nam Jego boskie życie: cudowna wymiana pomiędzy Bogiem a ludźmi, jak mówili Ojcowie Kościoła. Bóg poprosił Ją też o inną wymianę, inne dzielenie - o to, by była z Nim pod krzyżem, co dla Jej serca Matki było najstraszliwsze. Wolałaby umrzeć za Niego. Została powołana, by patrzeć, bezsilna, na Jego rany i śmierć, w komunii z Jego heroicznym dziełem. Wylewała krwawe łzy w swojej duszy w czasie, gdy On wylewał krew dla naszego zbawienia. Podczas Wcielenia urzeczywistniała cudowne dzieło wymiany pomiędzy Bogiem a ludźmi. U stóp krzyża Chrystus urzeczywistnił inną wymianę, rodzaj zastępstwa: w chwili, gdy Ona traci swego cudownego Syna, Sprawiedliwego, samego Boga, w tym momencie powierza Jej inne dzieci, grzeszników:

 

- "Niewiasto, oto syn twój" (J 19,25-27).

 

Niezwykła zamiana, którą Maryja wzięła na serio. Zaadoptowała nas czystym sercem. Dla rodziców adopcyjnych, których znam, adopcja nie jest mniejszym ojcostwem czy macierzyństwem. Dają swoim adoptowanym dzieciom tę samą miłość, co swoim.

 

- Dla nas te dzieci i inne to jest jedno i to samo - mówią.

 

Dla Maryi Chrystus i my, Jej boski Syn i my grzesznicy, to "jedno i to samo". Nie mniejszą miłością kocha swoje grzeszne dzieci. Dlatego przychodzi odwiedzać świat. Historia objawień to jakby przedłużenie tajemnicy nawiedzenia. W świetle Apokalipsy można powiedzieć, że Medziugorje ukazuje się jako ślad wielkich objawień czasów nowożytnych i ma taki sam cel. W Guadalupe, w 1531 r., Pani odwiedziła Kościół rodzący się na nowym kontynencie. Przyszła do upokorzonych Indian, a nie do hiszpańskich konkwistadorów w mieście; to Indianin przekazał biskupowi prośbę Królowej Nieba. W ten sposób narodził się, jak twierdzą dziś socjologowie, nowy Kościół na nowym kontynencie: Kościół rodzimy na tej ziemi krwawo podbitej przez kolonizatorów. Podobnie w Paryżu, w 1830 r., Pani odwiedziła Francję wykrwawioną i zrujnowaną po rewolucji. Postawiła ją na nogi znakiem cudownego medalika (1830), po którym przyszło niezwykłe oświecenie Francois Alphonse'a Ratisbonne'a (1842). Później było La Salette (1844), Lourdes (1858), Pontmain, znowu Francja. W 1917 r. Fatima (Portugalia) otwiera erę historyczną w historii objawień, w godzinie wielkich apostazji i apokaliptycznych wojen światowych. To objawienie ma niespodziewanie miejsce w roku narodzin ateistycznego komunizmu, który podporządkuje sobie jedną trzecią ziemi. Dziewica Maryja przynosi prorocze orędzie: zapowiada nawrócenie Rosji, głosząc nie tyle krucjatę, co poświęcenie, nawrócenie i pojednanie, by przynieść ratunek od wewnątrz. Orędzie to nie zawsze było dobrze rozumiane. Niektórzy znawcy Fatimy widzieli ją jako świętą wojnę i walkę polityczną. Medziugorje pojawiło się, by wyprostować takie interpretacje. Tego nie mogą mu darować niektórzy integryści. Orędzie z Medziugorja prowadzi do źródła Fatimy: czystego orędzia mówiącego o modlitwie i konsekracji kolejnych osób, by pojednać świat z Bogiem. Orędzie z Medziugorja jest bezgranicznym ekumenizmem, docierającym nawet do ateistów. Jest to ekumenizm miłości, który chce triumfować nie poprzez walkę, ale poprzez pojednanie otrzymane z góry, niczym bezinteresowna zapłata za wiarę, nawrócenie, modlitwę i post. Kochajcie waszych braci wrogów:

 

Kochajcie waszych braci chorwackich muzułmanów

Kochajcie waszych braci prawosławnych Serbów

Kochajcie waszych braci komunistów, którzy wami rządzą.

 

Orędzie to już przyniosło owoce. Trzeba, by się rozszerzało. Sekciarscy integryści, którzy walczą przeciw Medziugorju, czynili zjadliwe wyrzuty Janowi Pawłowi II, że nie dokonał poświęcenia Rosji, podczas gdy on to uczynił, wielokrotnie, w różnych formach i nic nie zostało pominięte. Oni nadal powtarzają: Rosja się nie nawraca z powodu papieża, który nie dokonał poświęcenia. Papieże troszczyli się, by wypełnić wszystko, o co prosiła Matka Boża. Jan Paweł II zadał sobie trud sprawdzenia wszystkiego osobiście u widzącej i trzykrotnie odnowił poświęcenie, by niczego już w nim nie brakowało. Zbyteczne jest dziś mnożenie argumentów, by usprawiedliwiać Papieża, gdyż sama siostra Łucja publicznie zaświadczyła, w liście do siostry Marie de Belen (z 29 sierpnia 1989): "Jan Paweł II dokonał właśnie takiego poświęcenia, o jakie prosiła Pani". Zaczynamy dziś widzieć jego owoce, długo przygotowywane przez wyznawców wiary, chrześcijan wschodnich Ukrainy czy Litwy, najbardziej prześladowanych w ostatnim stuleciu. Ateistyczny komunizm wydaje się coraz bardziej przegrywać. Stracił znaczenie, jakie przypisywali mu niektórzy zachodni chrześcijanie, nawet księża, posuwający się aż do tłumaczenia napaści marksistów na Pragę czy Budapeszt. Medziugorje było mistyczną anteną i prekursorskim znakiem w tym wielkim nadchodzącym przełomie. Wszystko przyszło od ludzi pełnych odwagi, żyjących w przerażającym reżimie. Decydujący ruch wyszedł z kraju, który potrafił zachować wiarę pomimo prześladowań: z Polski. Symbolem stał się chrześcijanin oddany Maryi. Wałęsa z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej w klapie, z różańcem, reprezentujący związek zawodowy "Solidarność" podczas rozmów z rządem, był nie do pokonania. Świat ujrzał chrześcijańskiego robotnika, przywódcę robotniczej rewolucji, walczącego w tym "wyzwolonym" kraju o wolność. Z tego ruchu zrodził się w Polsce pierwszy niekomunistyczny rząd, co było końcem dyktatury partii i zapoczątkowało stopniowe reformy. Świat przyglądał się zadziwiony, gdyż to pociągnęło za sobą wydarzenia w Niemczech Wschodnich, na Węgrzech, w Bułgarii a nawet, w ostatnich tygodniach 1989 r., w Rumunii. W całym świecie nastąpiło poruszenie. Komunizm, tak pewny siebie, stracił tę pewność. Został zmuszony do dialogu, współpracy, otwarcia się, wolności i demokracji. Czy będzie to oznaczało również nawrócenie? Trzeba się dużo modlić, by cała ta zmiana porządku doprowadziła do celu. Nasza modlitwa jest konieczna, tak jak modlitwa Mojżesza o Boże zwycięstwo. Modlitwa i post, podjęte tak hojnie w Medziugorju, miały swoje znaczenie w tym przełomie, a prześladowani wyznawcy wiary byli pierwszymi narzędziami, którymi posłużyła się Maryja Panna. Choć orędzie z Medziugorja zapowiada groźne wydarzenia, jest ono przepełnione nadzieją i pokojem.

 


 

26 Zob. R. Laurentin, Lourdes. Histoire authentique (Lourdes. Historia autentyczna), t. 3, 1962, s. 242-469.

27 Obecnie trzych widzących nie ma już codziennych objawień. 12.09.1998r. skonczyły się dla Jakova.

28 Zob. R. Laurentin, Église qui vient (Kościół, który nadchodzi), 1989, s. 54.

29 Po polsku orędzia z pierwszych lat objawień, nierejestrowane w parafii jako oficjalne, wyszły pod tytułem: Słowa z nieba. Wszystkie orędzia z Medjugorja, Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 1999 (przyp. Red.)

30 Podobnie po grecku epistepherein: powracać, obracać się wokół własnej osi o 180 stopni. Inne greckie słowo - metanoia - oznacza przemianę ducha, skruchę.

Aktualnie

odwiedza nas 199 gości

Nie przegap

Sonda

Czy byłeś/aś kiedykolwiek w Medziugorju?

Tak, jeden raz - 30.9%
Tak, dwa razy - 10.9%
Tak, trzy razy - 5.7%
Powyżej trzech razy - 10.9%
Powyżej dziesięciu razy - 5%
Nie - 36.5%