JE Gerard Dionne, Edmundston, Kanada

 

     Przyciągani słowami Matki Bożej, nieustannie do Medziugorja przyjeżdżają nowi biskupi i dzielą się później swoimi świadectwami. Oto wypowiedź biskupa Gerarda Dionne, który odwiedził Sanktuarium Królowej Pokoju w kwietniu 1998 r.:

 

"Po raz pierwszy jestem w Medziugorju, o którym słyszałem od chorwackich franciszkanów, pracujących w mojej diecezji w Ontario. W przeciągu ostatnich siedemnastu lat nieustannie słyszałem o tym, że Matka Boża objawia się tu codziennie i to nie tylko od franciszkanów. Dla mnie było to pewnym zaskoczeniem i nie wiedziałem czy należy w to wierzyć czy nie, mając na uwadze że oficjalnie objawienia w Medziugorju nie są jeszcze zatwierdzone. W tym roku obchodziłem pięćdziesiątą rocznicę święceń kapłańskich. Pewna grupa, która chciała pojechać do Medziugorja poprosiła mnie, abym był opiekunem duchowym podczas tej podróży. Dla mnie był to piękny dar, gdyż już dawno chciałem na własne oczy sprawdzić co się tu dzieje. Wszystko co zobaczyłem wywarło na mnie głębokie wrażenie. Coś podobnego trudno byłoby odnaleźć w innym miejscu. W moje serce głęboko zapadła wiara tutejszych ludzi, uczestniczenie we Mszy św. i duch poświęcenia. Patrzyłem na tłumy ludzi, którzy wspinają się na wzgórza, na które niełatwo się wdrapać, spowiadają się, modlą. Przybyli ze wszystkich stron świata. Trudno przypuszczać, że jest to przypadkowe, że jest to zwyczajne miejsce i że nic się tu nie wydarzyło. Według mnie tylko wiara może prowadzić tych ludzi, wiara, która dała świadectwo czemuś konkretnemu. Można to porównać z Lourdes i Fatimą. Oczywiście nie mogę zająć wiążącego stanowiska w tej sprawie, to zadanie przypada biskupowi miejsca. Jednakże patrząc na owoce mogę powiedzieć, że zachodzą tu wydarzenia szczególne. To nie franciszkanie przyciągają ludzi. Ja w swojej parafii mam również franciszkanów, a nic szczególnego tam się nie dzieje. Według mnie tylko Bóg może przyciągać tu ludzi. Często rozmawiałem z ludźmi, którzy byli w Medziugorju. Niektórzy nawet kilkakrotnie, mimo że podróż jest bardzo droga i długa. Próbowali nowym żarem ożywić swą wiarę, nadać jej nowy wymiar. Bóg w ich sercach i poprzez nich w sercach innych poprzez swoją Matkę budzi nową nadzieję. Wierzę, że Maryja objawia się tu. Nie wiem jak inaczej mógłbym objaśnić fenomen, który postrzegam. Niemożliwe jest działanie szatana, bo ludzie się modlą. Tak samo nie możliwe jest kłamstwo, bo ludzi można okłamywać przez pewien czas, ale nie przez siedemnaście lat i nie miliony ludzi. Na złym drzewie nie może być tylu dobrych owoców. Analizując życie liturgiczne w parafii Medziugorje nie zauważyłem nic szczególnego. Jest tu codzienne, zwykłe życie Kościoła. Msza św. odprawiana jest jak i w innych miejscach. Nie ma tu nic szczególnego. Wczoraj wieczorem była adoracja Najświętszego Sakramentu. Wszystko było bardzo proste: parę słów, kilka pieśni dokładnie tak jak wskazuje Kościół. Ludzi to tak przyciąga, że godzinami mogą klęczeć. My też prowadzimy adorację, ale nie przychodzi tylu wiernych. Dlaczego? Nie mogę odpowiedzieć inaczej jak tylko, że Bóg jest tu obecny i to w szczególny sposób. Chciałbym, aby parafia Medziugorje dalej dawała świadectwo przez swoją wiarę, modlitwę i post. Jeżeli oni są gotowi odpowiedzieć na wezwanie Matki Bożej, łatwiej będzie to uczynić tym co przyjeżdżają spoza Medziugorja. Na parafii spoczywa naprawdę ogromna odpowiedzialność. Mam nadzieję, że parafia zdoła unieść jej ciężar i pozostać tak jak dotychczas w prostocie. Wielu pielgrzymów przybywających tu wyniesie w sercu wspomnienia wiary i gościnności napotkanej w Medziugorju. Jest wielkim honorem dla tej parafii, że Matka Boża odwiedziła Ją w szczególny sposób i przemówiła do niej po chorwacku. Mam nadzieję, że Medziugorje i naród chorwacki zawsze będą o tym pamiętać."

 

"Press Bulletin" nr 91, 6 maja 1998 r.