Wybrane rodzaje błędów w publikacji Doroty Rafalskiej

3. Błędy logiczne

 

 

a) w interpretacji orędzi

 

W orędziu z dnia 25 lutego 1985 r. (tekst niepewny, orędzie niepotwierdzone przez Centrum Mir, dostępne tylko w tłumaczeniach) Rafalska znalazła podstawę, by zanegować zgodność przesłań z Medziugorja z nauką Kościoła. Oto cytaty z orędzia:

 

Namawiam was byście przez cały nadchodzący tydzień wypowiadali następujące słowa: Kocham Boga we wszystkim. Miłością można wszystko uzyskać. (…) Co wieczór róbcie rachunek sumienia, ale tylko po to, by dziękować z wdzięcznością za to wszystko, co Jego miłość daje nam w Medziugorju.

 

A oto wnioski Rafalskiej:

 

Zgodnie z tradycją katolicką natomiast celem rachunku sumienia jest dobre przygotowanie do sakramentu pokuty (…)Do ich przypomnienia służy właśnie rachunek sumienia, który można uznać za część sakramentu pokuty. Powyższe zestawienie ukazuje więc, że badane orędzie z Medjugorje przedstawiając cel rachunku sumienia inaczej niż ten podany przez Kościół, jest niezgodne z jego nauczaniem. Na tej podstawie zaś należy stwierdzić, że jest ono błędne (s.221). Tu należy na wstępie stwierdzić, że rachunek sumienia jest warunkiem sakramentu pokuty, a nie jego częścią, jak błędnie informuje swoich czytelników Rafalska powołując się na Sobór Trydencki (Zastanawiające jest, że autorka w przypisach unika określenia Sobór Trydencki, lecz tylko i wyłącznie XIX Sobór Powszechny).

 

A tymczasem w Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy:

 

Sakrament pokuty składa się z trzech aktów penitenta oraz rozgrzeszenia kapłana. Aktami penitenta są: żal za grzechy, spowiedź lub ujawnienie grzechów przed kapłanem oraz postanowienie wypełnienia zadośćuczynienia i czynów pokutnych (KKK, 1491, zob. też 1480).

 

Katechizm poucza również, że do przyjęcia sakramentu pokuty należy się przygotować przez rachunek sumienia (1454), ale nie stwierdza, że jest to jedyny cel rachunku sumienia. Teologia moralna zwraca uwagę na to, że rachunek sumienia ma być codzienną praktyką duchową. Wiele szkół duchowości (np. salezjańska, ignacjańska, zob. np. Filotea, część II, rozdział XI, Ćwiczenia duchowne, nr 43 oraz 24 - 31) zaleca także, aby tę codzienną praktykę łączyć z pozytywnym spojrzeniem na swoje życie i dziękczynieniem za otrzymane łaski. Rafalska używa pojęcia rachunek sumienia w jego zawężonym znaczeniu i nie zauważa, że ta praktyka w formie zaproponowanej przez Gospę jest jak najbardziej zgodna z nauczaniem Kościoła. Zwróćmy także uwagę na to, że Gospa zaproponowała słuchającym Jej orędzia pewne ćwiczenie duchowe, ale tylko na zbliżający się tydzień – był to tydzień rozpoczynający Wielki Post (20 lutego 1985 r. przypadał Popielec). To ćwiczenie miało polegać na częstym powtarzaniu aktu strzelistego: „Kocham Boga we wszystkim”. Zaś rachunek sumienia miał łączyć wyznanie miłości wobec Boga z ćwiczeniem się w wyrażaniu wdzięczności Bogu za to wszystko co Jego miłość daje w Medziugorju. Gospa nie mówiła o rachunku sumienia przygotowującym do sakramentu pokuty, nie mówiła też, że praktyka ta ma być stosowana przez całe życie, ale wprowadziła ją na zbliżający się tydzień rozpoczynający się 25 lutego 1985 r. Tak więc wnioskom Rafalskiej brak logiki.

 

Także na podstawie innych tekstów orędzi odnoszących się do jednego tematu Rafalska wyciąga nielogiczne wnioski. Autorka pisze:

 

za próbę wywierania nacisku można też uznać okazywanie przez Gospę smutku, spowodowanego brakiem odpowiedzi ze strony ludzi (s. 179).

 

Podstawą do wyciągnięcia twego wniosku – jak wynika z przypisów - są dwa orędzia: pierwsze z 14 lutego 1985 r., drugie z 25 czerwca 1992 r. A oto dłuższe fragmenty orędzi:

 

W pierwszym są słowa:

(…) Dziś jest dzień, w którym przekazuję orędzie dla parafii, lecz nie cała parafia przyjmuje orędzia i nie żyje według nich. Jestem smutna i pragnę, byście mnie, drogie dzieci słuchali i żyli wedle moich orędzi. Każda rodzina powinna się modlić wspólnie i czytać Pismo św.(…).

 

W drugim są słowa:

(…)Dziś jestem szczęśliwa, chociaż moje serce jest jeszcze trochę smutne z powodu tych wszystkich, którzy wybrali tę drogę, a potem z niej zrezygnowali. Moja obecność tutaj jest po to, aby was poprowadzić nową drogą, drogą zbawienia. Dlatego wzywam was codziennie do nawrócenia(…)Modlę się za was(…).

 

Jeśli Rafalska w wyżej przytoczonych przesłaniach, w których Gospa mówi, że <pragnie>, <chce nas prowadzić>, <modli się za nas>, odkrywa próbę nacisku, to jej interpretacja jest tendencyjna i opiera się na manipulacji materiałem źródłowym. Orędzia te sugerują zaproszenie kogoś do czegoś, a nie zawierają próby nacisku na kogokolwiek. A oto inne nadużycia interpretacyjne świadczące o tym, że Rafalska popełnia błędy logiczne. Otóż autorka pisząc o demonie, stawia sugestywne pytanie:

 

…czy prezentowane orędzia nie przypisują szatanowi zbyt dużego wpływu na ludzi (…). Wydają się one twierdzić, iż człowiek nie może przeciwstawiać się szatanowi, który robi z nimi to, co chce (s. 165; por. też przypis 306 str. 163).

 

Ten ostatni wniosek wyciągnęła autorka z orędzia z 25 stycznia 1998 r. W jej pracy nie ma cytatu przesłania, lecz tylko powyższy wniosek. A tymczasem przesłanie to jest dosyć długie i zawiera tylko jedno zdanie odnoszące się do demona, które brzmi:

 

Dziatki, nie dopuśćcie, by szatan przeciągnął was na swoją stronę i robił z wami to, co chce.

 

Pozostała część orędzia jest wezwaniem do modlitwy, do gorliwego uczestniczenia we Mszy świętej, zawiera też zapewnienie, że Maryja jest obecna przy ludziach jako ich Orędowniczka. Przesłanie to ma formę przestrogi, nie więc można wyprowadzać z niego wniosku, że szatan robi z ludźmi co chce, gdyż z kontekstu wynika, że człowiek może się obronić przed jego wpływem przez modlitwę, udział we mszy i przez zawierzenie siebie orędownictwu Maryi. Zaś w interpretacji Rafalskiej stwierdzony został fakt nieograniczonego wpływu szatana na ludzi (pośrednio o tym pisze na str. 162 – 163; zaś taką tezę formułuje na str. 165 – interpretacja tej tezy została omówiona w punkcie Wybiórcze i tendencyjne traktowanie orędzi Gospy).

 

Na postawie orędzia z 14 lutego 1982r. Rafalska twierdzi:

 

Domniemana Matka Jezusa objawiła światu, że szatan istnieje (s. 162, przypis 293).

 

Tymczasem w orędziu tym czytamy:

 

(…) Szatan istnieje. Dąży tylko do zniszczenia. Wy natomiast módlcie się (...).

 

Sens przesłania nie był taki, aby objawiać czegoś, o czym ludzie do tej pory nie wiedzieli. Orędzie to ma inną wymowę, niż sugeruje Rafalska: Gospa zwróciła uwagę na potrzebę modlitwy, aby przeciwstawić się destrukcyjnym planom demona. Wielu ludzi wie o istnieniu demona, ale niewielu pamięta o tym w codziennym życiu i żyje bez modlitwy, która ochraniałby ich przez wpływem szatana.

 

b) w interpretacji literatury przedmiotu

 

Rafalska wyciąga błędne wnioski ze publikacji, na które się powołuje. Widoczne jest to np. w jej wypowiedzi na temat życia duchowego Vicki i jej relacji do Jezusa:

 

Jeżeli chodzi o Jezusa, to wizjonerka(…) Vicka (… )w rozmowie z Nim [czuje się – D.R.] bardziej swobodnie, dlatego też „[woli– D.R.] rozmawiać z Panem Jezusem” niż Bogiem (s. 266).Odnośnie do postawy rozumianej jako przejaw cnoty wiary, można stwierdzić, iż traktowanie przez Vickę Ivanković Jezusa tak, jakby nie był Bogiem – drugą Osobą Trójcy Świętej – świadczy o tym, że pod wpływem domniemanych objawień nie wzrosło u Vicki poznanie Boga właśnie jako Trójcy (s. 269).

 

Sięgnijmy do źródeł, na podstawie których Rafalska postawiła Vicce zarzuty. Autorka wyrwała z kontekstu fragment jej wypowiedzi, która jest zamieszczona w książce. O. Cesca Pilne przesłanie z Medziugorja. Autorka nie dotarła do tekstu oryginalnego wypowiedzi Vicki w języku chorwackim ani nawet do tekstu, na którym opierał się przekład polski (książki wydanej w Brazylii pt: Medjugorje Urgente).

 

Zacytujmy fragment wypowiedzi Vicki z książki, na podstawie której Rafalska „udowodniła”, że widząca traktuje Jezusa tak, jakby nie był Bogiem oraz to, że nie wzrosło u niej poznanie Boga jako Trójcy Świętej. Oto cytat ze strony wskazanej przez Rafalską:

 

Mówiąc o życiu modlitwy wyznaje: «Najbardziej lubię odmawiać różaniec. Chociaż lubię rozmawiać bezpośrednio z Panem Bogiem, najczęściej jednak odmawiam różaniec. Nigdy nie udaje mi się przetrwać całego dnia na modlitwie. Tego nie potrafię. Codziennie, już od samego rana, jak wstanę, przyjmuję pielgrzymów, którzy zwracają się do mnie. Czasami przychodzą już od szóstej. Pragną, bym z nimi rozmawiała. Opowiadają mi o swoich kłopotach i potrzebach. Nikt nie chce odchodzić bez uprzedniej rozmowy ze mną. Każdy ma swoje problemy. U progu mojego domu przyjmuję bez przerwy ludzi i prawie nie mam czasu, by pracować. Lubię się modlić, ale nie mogę pozostawić ludzi. Odnoszę się do Boga, jak do mego Ojca, ale wolę rozmawiać z Panem Jezusem. W rozmowie z Nim czuję się bardziej swobodna i opowiadam Mu o wszystkim, mimo że Go nie widzę. Uciekam się do Niego, czuję blisko Jego obecność, ufam Jemu i On mi pomaga. Mam wiele próśb. Wiele osób prosi mnie, by modlić się w ich intencji. Czytam często psalmy. Na zakończenie modlitw zawsze odmawiam Magnificat.» Zapytana, czy Matka Boża pomogła jej w nauczeniu się modlitwy, odpowiedziała: «Oczywiście, że tak! (…) Matka Boża zawsze powtarza, że nie powinniśmy oczekiwać od Niej, by nam wszystko mówiła, ale byśmy sami od czegoś zaczynali. Ona chce widzieć, że także czynimy nasz własny wysiłek, by modlić się dobrze».

 

Otóż powyższy cytat nie upoważnia Rafalskiej do wyprowadzania wniosków, że Vicka nie traktuje Jezusa jako Boga ani że nie wzrosło w niej poznanie Trójcy Świętej. Wniosek autorki świadczy o tendencyjnej analizie materiału, który traktowała jako źródłowy. Budzi niesmak używanie przez Rafalską lekceważących zwrotów w odniesieniu do pielgrzymów: pędzić na wzgórze Podbrdo; pogoń za objawieniami (s. 279). Zwroty te odnosiły się do pierwszych dni objawień, więc Rafalska (wówczas 10-letnia dziewczynka z Polski) zapewne nie była świadkiem tych wydarzeń, a wiarygodne źródła nie podawały takich obraźliwych wręcz określeń. Co prawda, Pietro Zorza w publikacji Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie używa sformułowania „pędzili na wzgórze”, lecz nie ma ono w tej książce pejoratywnego odcienia. Autor, pisząc o wątpliwościach proboszcza o. Jozo Zovko w pierwszych dniach objawień, podaje ich uzasadnienie: franciszkanin obawia się, że dziwne zjawiska, o których mówią dzieci, mogą być dziełem szatana lub ludzi (komunistów, którzy dążą do ośmieszenia i zniszczenia Kościoła) lub efektem działania narkotyków. Zorza przedstawiając wahania proboszcza, wyraża się w następujący sposób:

 

Miał tu na uwadze fakt, że wszyscy ludzie przybywający z okolicznych lub dalszych parafii nie przychodzili się modlić do kościoła, ale pędzili na wzgórze i nikt nie przychodził do kościoła ( s. 101; wyd. 2006).

 

Nie jest to jednak cytat z wypowiedzi o. Jozo, lecz forma literacka, którą dla celów eksresywnych posłużył się Pietro Zorza. Na innej stronie tej samej książki autor cytuje następującą wypowiedź Jozo, odnoszącą się do pierwszych dni objawień:

 

Godziny mijały, a ja spoglądałem przez okno. Ludzie przechodzili obok jak podczas pogrzebu. Było ich tak wielu, tak wielu. I wszyscy spieszyli w kierunku wzgórza. To było okropne. Sprawiało mi to ogromy ból, tak wielki, że chciało mi się płakać. Nic nie widziałem i nie mogłem odezwać się nawet słowem. Widziałem ich wszystkich idących w stronę wzgórza a potem wracających do domów (s. 17).

 

Rafalska pominęła ten cytat, a wybrała inny, który mógł w jej interpretacji mieć skojarzenia negatywne.

 

Inny przykład manipulacji literaturą przedmiotu widoczny jest w prezentacji motywacji ludzi idących na górę Kriżewac:

 

Góra Kriżewac [przy tym] nie przyciąga pielgrzymów […] z powodu piękna natury, ani faktu, że zbudowano na niej krzyż, lecz dlatego, iż wielu ludzi twierdzi, że tuż po rozpoczęciu medjugorskich objawień, widoczne były różne świetliste zjawiska i inne” znaki”, które wszyscy powiązali z objawieniami Matki Bożej”(s. 275).

 

Powyższy fragment jest cytatem z artykułu z Echa Medziugorie ( 1999 nr 147, s. 7), na podstawie którego Rafalska chciała zasugerować czytelnikowi, jaka jest motywacja tych, którzy wchodzą na górę Kriżevac. Tymczasem przytoczmy dłuższy fragment tego tekstu, aby pokazać, że Rafalska zmieniła sens wypowiedzi, na którą się powołała:

 

Święto Podwyższenia Krzyża w tym roku odbędzie się 12 września w pierwszą niedzielę po święcie Narodzenia NMP. Jest to znakomita okazja, aby wszystkich, którzy zamierzają przybyć do Medziugorja na obchody tego święta zapoznać z krótką historią Kriżevca i wzniesionego na nim krzyża. Prawie kilometr w linii prostej od kościoła wznosi się góra Kriżevac, która łączy się z Crnicą. Na szczycie (520 npm.) wznosi się krzyż ze zbrojonego betonu zbudowany przez ówczesnego proboszcza o. Bernarda Smoljana i mieszkańców Medziugorja. Na krzyżu o wysokości 8,56 m wyryte zostały słowa: „Jezusowi Chrystusowi, Odkupicielowi ludzkości na znak swojej wiary, miłości i nadziei na pamiątkę 1900 rocznicy Męki Jezusowej. W krzyż wmurowano relikwie przywiezione z Rzymu – fragment Krzyża czczonego przez chrześcijan jako ten, na którym umęczono Jezusa Chrystusa. Największa część tego Krzyża jest przechowywana w kościele Santa Croce di Gerusalemme w Rzymie. Budowę Krzyża ukończono 15 marca 1934 roku. Później stało się zwyczajem, że u jego podnóża odprawia się Mszę Świętą w pierwszą niedzielę po Narodzeniu Najświętszej Maryi Panny na pamiątkę Podwyższenia Krzyża Świętego. Kriżevac przyciąga pielgrzymów nie z powodu piękna natury, ani faktu, że zbudowano na nim krzyż, lecz dlatego, iż wielu ludzi twierdzi, że tuż po rozpoczęciu medziugorskich objawień widoczne były różne świetliste zjawiska i inne „znaki”, które wszyscy powiązali z objawieniami Matki Bożej, z przesłaniem medziugorskich objawień – pokojem, który musi zapanować między Bogiem i człowiekiem i między ludźmi. Zrozumieli, że droga do pokoju w sposób nieunikniony prowadzi poprzez krzyż . Do pobożnych praktyk religijnych pielgrzymi dołączyli szacunek dla krzyża. Wspinając się trudnym, wyczerpującym szlakiem na sam szczyt pielgrzymi pobożnie rozważają tajemnice drogi krzyżowej. Przy ścieżce wiodącej na Kriżevac ustawiono 15 brązowych płaskorzeźb; na niektórych jest postać Matki Bożej. Maryja prowadzi Jezusa, ale i nas na Drodze Krzyżowej naszego życia».

 

Z tak obszernego fragmentu Rafalska wyrwała kilka zdań, które świadczyły na niekorzyść pielgrzymów odprawiających Drogę Krzyżową, przez zafałszowanie motywacji ich wejścia na górę. Zastanówmy się też, czy to nie jest też kolejny błąd dokonywania uogólnień dotyczących niezbadanej motywacji ludzkiej? Zapytajmy, czy można na podstawie kilku zdań wyrwanych z kontekstu deprecjonować wartość modlitwy pielgrzymów, przypisując im, że idą na Kriżewac tylko z tego powodu, że na górze widoczne były różne świetliste zjawiska i inne znaki? Autorka nie podaje innej motywacji, a niczym nie udowadnia swego stanowiska: nie przeprowadzała badań socjologicznych, nie pytała pielgrzymów o co ich skłoniło ich do wejścia na Kriżewac, a swój wniosek opiera fragmencie na jednej wypowiedzi o charakterze publicystycznym, a nie naukowym. Rafalska nie wspomina w tym miejscu, że pielgrzymi wchodząc na górę, odprawiają Drogę Krzyżową, nie zauważa modlitewnego i pokutnego wymiaru wejścia na górę, a koncentruje uwagę czytelnika na stronie zjawiskowej, zewnętrznej, tak jak gdyby chciała udowodnić, że pielgrzymi przede wszystkim szukają sensacji i „cudowności”.