Świadectwo księdza Rajnera Herteisa

 

     O swoich doświadczeniach opowiada ks. Rainer Herteis ( diec. Eichstatt, Niemcy ). Ks. Herteis, urodzony w 1975, święcenia kapłańskie przyjął 6. 09. 2006 r. Cała historia jego życia oraz powołanie są mocno związane z Medziugorjem. Oto rozmowa z nim, odbyta w czerwcu 2007 r. przez Lidiję Paris:

- Księże Herteis, powiedz nam, jak zostałeś księdzem?

Urodziłem się z wadą wzroku (ograniczona zdolność widzenia ). Już w latach przedszkolnych lekarze zdiagnozowali u mnie chorobę siatkówki - mówi o. Herteis. Z punktu widzenia medycyny, choroba ta jest nieuleczalna. Metaboliczne zaburzenia, które ją spowodowały, doprowadziły do tego, że w wieku 25 lat mogłem widzieć tylko trochę światła, jednak w sposób bardzo ograniczony. Jako że lekarze dawali mi bardzo małą nadzieję na to, że kiedykolwiek znów będę mógł widzieć, pewna kobieta postanowiła modlić się za mnie. Miałem około 15 lat, kiedy ona modliła się za mnie po raz pierwszy. Poczułem wtedy bardzo mocne ciepło i wywnioskowałem, że może ono pochodzić tylko od Boga. Było to dla mnie pierwsze doświadczenie tego, iż Bóg jest Bogiem żywym, który może wysłuchać naszych modlitw, który kocha nas, i który jest tam - w niebie - dla nas. W tamtym okresie zacząłem poszukiwać uzdrowienia fizycznego, ale za każdym razem odkrywałem coś jeszcze - nigdy nie było to uzdrowienie moich oczu, natomiast dary inne, o wiele większe: miłość Boga, Duch Święty, a także pojawienie się we mnie radości. Do Medziugorja przyjechałem w 1991 r., żeby poznać Kościół. Pierwszy mój przyjazd do Medziugorja pozornie pozostał bezowocny. Ale w moim sercu zostało zasiane ziarno, które wydało plon dopiero 6 lat później w czasie święta Zielonych Świątek, w 1997 r., kiedy przyjechałem po raz drugi do Medziugorja, ponownie z pragnieniem uzdrowienia fizycznego. Fizyczne uzdrowienie było dla mnie zawsze przyczyną podejmowania starań, by zmierzać w stronę Królestwa Bożego. To wydarzyło się podczas Mszy w języku niemieckim, o godzinie 9.00. Nagle moje serce zaczęło płonąć - w sensie duchowym. Raptownie zakochałem się w Sakramentach Kościoła! Poczułem też naglące pragnienie, żeby stanąć z przodu i mówić do ludzi o Jezusie, żeby celebrować Mszę świętą, a zwłaszcza, by usiąść w konfesjonale, aby pomagać ludziom w ponownym odnalezieniu radości i pokoju.

- Czy posiada ksiądz świadectwo ukończenia szkoły wyższej?

- Ukończyłem szkołę wyższą w 1996 r. - odpowiada o. Herteis - wszystko szło prawie normalnie, za wyjątkiem tego, że dostałem formularze egzaminacyjne w powiększonej wersji oraz miałem więcej czasu na zrobienie zadań egzaminacyjnych. Potem, przez trzy lata studiowałem muzykę. Już w trakcie studiów muzycznych poczułem, że one nie będą w stanie wypełnić mi życia. W 1997 r. moje powołanie było już tam, w sercu. W 1999 r. zacząłem studiować teologię. Mój biskup powiedział mi: " To serce decyduje o tym, czy spalamy się dla Jezusa, czy dla ludzi. Upośledzenia fizyczne mogą dziś być wyeliminowane za pośrednictwem współczesnej technologii." Biskup zachęcał mnie. Od 1997 r., rok po roku przyjeżdżałem do Medziugorja i dzięki tym podróżom moje powołanie stawało się coraz silniejsze. W seminarium widziałem wielu, przychodzących i znów odchodzących .Jednakże moje powołanie stawało się mocniejsze z dnia na dzień?.dzięki regularnym wizytom w Medziugorje. - Ten wzrost, o którym myślę, owo szukanie uzdrowienia fizycznego i zawsze - otrzymywanie od Boga czegoś jeszcze, co jest ważne dla wszystkich chrześcijan.

Nasze wyobrażenie tego, co Bóg powinien dla nas zrobić, jest często w pewien sposób wypaczone- mówi Lidija Paris.

- Znaczenie mojej choroby jest takie, że zostałem wszczepiony w Kościół katolicki - tłumaczy o. Herteis. - To jest tam, gdzie Bóg chciał mnie wprowadzić. Biblia mówi: l lepiej wejść do nieba z jednym tylko okiem, niż być wrzuconym do piekła, mając dwoje oczu" Jezus nie dał mi uzdrowienia fizycznego, On chciał, żebym odkrył świat duchowy. Gorące pragnienie, by zostać uzdrowionym, jest wciąż aktualne, ale moim pragnieniem prawdziwym jest teraz to, żeby dusze wchodziły na drogę świętości. Modlę się o dary Ducha Świętego, abym mógł pomóc wielu duszom w osiągnięciu tego stanu. Moje życie modlitewne uległo przemianie, a dzięki pogłębiającej się ślepocie, zostało otwarte me wewnętrzne oko.

- Wiele osób jest upośledzonych na różne sposoby. Jak można skłonić kogoś, by zobaczył w swojej ułomności coś pozytywnego, widział ją jako łaskę Bożą?

- To jest możliwe tylko za pośrednictwem osobistej relacji z Jezusem Chrystusem - odpowiada ks. Herteis Ja świadomie oddałem moje życie w ręce Boga: " Jezu, Ty jesteś moim Panem, moje życie należy do Ciebie, Ty możesz uczynić ze mną, cokolwiek zechcesz." Gdy inni modlili się nade mną o dar wylania Ducha Świętego, radość wypełniła moje serce. Wówczas zauważyłem, że moja ślepota , mój krzyż, moje cierpienie trzymają mnie z daleka od wielu rzeczy, które odciągają mnie od Boga. Dostrzeżenie łaski Bożej w trudnym doświadczeniu jest możliwe jedynie wtedy, jeśli nadasz sens swojemu cierpieniu, swej ułomności, oraz odczytasz znaczenie krzyża w swoim życiu: "Jestem prowadzony do Boga, to cierpienie odwodzi mnie od wielu złych rzeczy; mogę swój krzyż również ofiarować, a dzięki temu wiele dusz może nawrócić się na drogę wiary."

- Zawsze mówiło się, że ten, który chce być wyświęcony na księdza, powinien być zdrowy. Jaką rolę odegrał księdza biskup?

- Od 1984 r. w prawie kanonicznym istnieje przepis, który mówi o możliwości wyświęcania również osób niewidomych. W takiej sytuacji, specjalnie wyszkolony świecki jest upoważniony, żeby pomagać im przy ołtarzu. Biskup Mixa polegał na doświadczeniu, które mówiło mu, że osoby upośledzone, jemu dotąd znane, mogą bardzo dobrze wypełniać swoje obowiązki dla Królestwa Bożego. Biskup odwołał się też do przykładu papieża Jana Pawła II.

- W jaki sposób czytasz w czasie Mszy św. Słowo Boże?

- Przy pomocy taśmy, którą mam przywiązaną do szyi - wyjaśnia ks. Herteis. Zaś wszystkie teksty, niezbędne do celebrowania Mszy, mam zapisane na komputerze, zaopatrzonym w wyjście akustyczne. Moje długie przygotowanie do każdej Mszy stanowi również czas modlitwy. Bardzo często jestem wewnętrznie dotknięty i poruszony. Mam też przydzielonego na stałe diakona, który mi pomaga.

- Jak ktoś może zaakceptować fakt, iż duchową pomoc niesie mu osoba, stale uzależniona od pomocy z zewnątrz?

- Wymaga to - tłumaczy ks. Herteis oparcia się na przekonaniu, że cała wolność, którą odnajdujemy, znajduje się w wierze i w życiu duchowym. Tylko tu jestem zupełnie wolny. W chwilach oczekiwania na osobę, która ma mnie gdzieś odtransportować i od której jestem zależny, nie ulegam zwątpieniu ani znudzeniu, ale w tym czasie mogę zawsze się modlić lub przygotowywać homilię. Każdy z nas musi zawsze uczyć się pokory przez przyznanie: "Potrzebna mi jest pomoc"; a jest to ważne w sensie duchowym. Owszem, stanowi to upokorzenie, ale ja oddaję je Bogu i mówię: " Panie, oddaję to Tobie za świętość kapłanów". Gotowość, żeby oddać coś Bogu, chęć bycia skromnym, wolność w Duchu Świętym, są zawsze możliwe, dzięki życiu, opartemu na modlitwie. Zdolność do tego, by zaakceptować doskonałą bezradność z naszej strony, w końcu doprowadza nas do sytuacji takiej, iż całkowicie zależymy od Boga.

- Rodzice bardzo często pytają siebie samych, czy ułomność ich dziecka ma coś wspólnego z ich własnym grzechem ?

- Jezus mówi: Ani on nie zgrzeszył, ani jego rodzice, ale stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże. ( Cyt. wg Biblii Tysiąclecia, Pallottinum, 1980 ).

- Jest ksiądz wezwany, żeby prowadzić życie w roli przewodnika duchowego. W twojej sytuacji osoby zależnej od innych, jak postrzegasz konieczność istnienia siły wewnętrznej?

- Gdy prowadzi się życie religijne, tam, gdzie ktoś się znajduje, tam też świadczy. Słuchanie , dawanie rady. Proszę Ducha Świętego, bym otrzymał tę umiejętność. Ci, którzy przychodzą do mnie do spowiedzi lub na rozmowę, są często zadowoleni, że ich nie widzę; zauważają, że potrafię słuchać, i że pomagam im dzięki wsparciu ze strony Ducha Świętego. Mówią:" Ten ksiądz ma bezpośrednie łącze z niebem".

- Czego osoby wierzące oczekują od księdza?

- Tego, że ksiądz udzieli im Sakramentów tak, iż zachowają coś dla swojego życia - sumuje ks. Herteis. Autentyczności kapłana oraz tego, że będzie on żył wiarą, którą przekazuje, w sposób dla wiernych zrozumiały. A także i tego, że prowadzi on prawdziwe życie modlitewne. Ten kapłan, który modli się na Różańcu, nie może zostać potępiony. Dobrze też, gdy ksiądz rozpoznaje swoje własne dary i talenty, a dodatkowo żyje nimi w łasce Ducha Świętego. Wtedy krzyże i ułomności nie są ciężkie.