Kamienista droga

 

     Przed przyjazdem do Medziugorja prosiłam Jezusa, aby przemienił moje serce, gdyż pomimo, że otrzymałam od Boga wiele łask i poznałam Jego ogromną miłość ku mnie, sama nie potrafiłam Go kochać. Kochałam Jezusa z obowiązku, dlatego, że jest Bogiem i dlatego, że przemienił moje życie, więc powinnam była Go kochać. Pięć lat temu przeżyłam głębokie nawrócenie. Do tamtej pory moje życie w liceum i na początku studiów upływało na częstych imprezach, nocnych dyskotekach, gdzie piliśmy bardzo dużo alkoholu, a mając 16 lat zaczęłam palić. Jednocześnie pociągała mnie mistyka wschodu, medytacja transcendentalna, dalej praktyki New Age (praca z nadświadomością, muzyka New Age, np.Enya) . Wszystko to doprowadziło mnie do głębokiej depresji, poczucia beznadziei, a ostatecznie do decyzji o samobójstwie. I wówczas w moje życie wkroczył Jezus. Zbawienna myśl o pojednaniu się z Bogiem poprzez spowiedź była początkiem mojego nawrócenia. Stopniowa modlitwa, codzienna Eucharystia, czytanie Słowa Bożego, spotkania we wspólnocie modlitewnej zastąpiły dawny tryb życia. Jednak mimo tego wszystkiego nie potrafiłam pokochać Jezusa swoim sercem, tak ze względu na Niego samego, na Jego miłość, a nie z przymusu i obowiązku. I właśnie w Medziugorju, u stóp Maryi, Bóg udzielił mi tej łaski przemieniając moje serce. Podczas Drogi Krzyżowej na Kriżevac zdecydowałam się prawdziwie pokochać Jezusa w swoim sercu, nie obawiając się już, że Bóg będzie wymagał ode mnie jakiegoś cierpienia i poświęceń. Zdjęłam buty i boso przemierzając tę Drogę Krzyżową ofiarowałam ją Jezusowi po prostu z miłości ku Niemu. Po przyjęciu Komunii Świętej oraz podczas wieczornej adoracji Najświętszego Sakramentu trwałam przed Jezusem z prawdziwą miłością i radością, doświadczając ogromnego pokoju w sercu. Kiedy rano o godzinie dziewiątej wchodziłam na Górę Podbrdo, z różańcem w ręku, a ścieżka prowadziła prosto pod słońce, zobaczyłam, że jest to obraz całego mojego życia, które było jak kamienista droga pod górę, ale też doświadczyłam, że przede mną jest zawsze Jezus, który tak jak to słońce nieustannie oświeca mnie i ogrzewa swoją łaską, a Maryja trwa zawsze obok, trzyma mnie za rękę i prowadzi na spotkanie z Jezusem. Dziękuję Bogu i Maryi za wszystkie łaski, których doświadczyłam. Wierzę, że jest to początek nowej drogi, drogi w miłości Boga, Maryi i drugiego człowieka.

 

Monika