Medziugorje - miejsce żarliwej modlitwy

     Najważniejszą rzeczą w życiu każdego człowieka jest odnalezienie i poznanie Boga, uwierzenie w Niego oraz szczere umiłowanie Boga ponad wszystko. Próżne są bowiem wszelkie działania, jeśli człowiek nie odnajdzie i nie pozna Boga. Najłatwiejszą i najpewniejszą drogą, która prowadzi do spotkania z Bogiem, jest modlitwa, która wciąż jest dla nas wielką tajemnicą. Modlitwa przede wszystkim wyraża tęsknotę człowieka za spotkaniem z Bogiem, za zjednoczeniem z Nim w miłości, za odnalezieniem upragnionego pokoju i radości, za szczęściem i zbawieniem. Modlitwa jest potrzebą naszej psychiki i duszy. Modlitwa jest spotkaniem w łasce i radosną rozmową z żywym, osobowym Bogiem.

O. Petar Ljubičić, OFM

    

     Modlitwy potrzebujemy bardziej niż chleba i odzienia, bardziej niż powietrza, którym oddychamy i bardziej niż wody, bez której życie jest dla nas niewyobrażalne. Modlitwa to wzniesienie serca i umysłu ku Bogu. Święty Jan Vianney mawiał, że modlitwa to zjednoczenie duszy z Bogiem. Jest oddechem naszej duszy. I tak jak ciało nie może żyć bez powietrza, tak dusza nasza nie może żyć bez modlitwy. „ Człowiek, jeśli się nie modli, nie pozostanie długo chrześcijaninem - podobnie jak nasze ciało nie pozostanie długo żywe bez oddychania.” (R.Guardini)

     Są ludzie, którym się wydaje, że nie mają czasu na modlitwę lub nie potrafią się modlić. Na pytanie, dlaczego się nie modlisz, najczęściej pada odpowiedź: nie mam czasu! Jest to raczej wymówka, niż prawdziwy powód. To prawda, nie mamy czasu do stracenia. Czas zaiste jest krótki i zbyt cenny. Niektórzy modlą się jedynie wtedy, gdy odczuwają potrzebę. Inni zaś są chętni by się modlić, lecz nie mogą się skupić. Mówią wtedy: nie mam nerwów, brak mi sił, aby się skoncentrować! Jak tylko zaczynam się modlić, nachodzą mnie przeróżne myśli i doznaję rozproszenia. Dobrze jest wspomnieć na początku, że prawie każdy przeżywa trudności na modlitwie. Święty Bernard, przy jakiejś okazji powiedział, że był w jego życiu taki czas, kiedy nawet jednego Zdrowaś Maryjo nie był w stanie odmówić bez rozproszenia. A jednak został świętym!

     Inni zaś powiadają: nie odnajduję w modlitwie żadnego sensu! Nie rozumiem dlaczego miałbym w ogóle marnować swój czas na modlitwę! Długo się modliłem, ale nie zostałem wysłuchany. Nie będę się więcej modlić! W ten to sposób człowiek stara się ukarać Boga w swoim sercu, i po prostu przestaje się modlić. Jednak takie stawianie sprawy jest całkowicie błędne. Bóg, jako nasz dobry Ojciec, na to nie zasługuje. Całymi latami modliłam się o uzdrowienie mojej córki, a ona umarła trzy miesiące temu - powiedziała mi kiedyś pewna kobieta. Od tamtej pory Bóg dla mnie umarł - dodała. Często słyszę: jeśli Bóg jest miłością, to dlaczego jest tyle zła i cierpienia na świecie? Czy to jest miłość? - zapytał mnie pewien chory. Lepiej wyjdź z tej sali. Dziwna jest ta miłość, skoro dopuszcza, abym od siedmiu lat tak cierpiał! Jak możesz mówić, że Bóg jest miłością! Przestań, nic nie mów! -powiedziała mi młoda kobieta, której zmarło pierwsze dziecko. Ja już nie jestem w stanie nadal wierzyć.

 

Powierzchowne pojmowanie chrześcijaństwa i modlitwy.

 

     Jaka więc jest odpowiedź na te i podobne pytania. Czy mają rację ci, którzy mówią te słowa? Jeśli Bóg jest pośród nas, kocha nas, troszczy się o nas, dlaczego to dopuszcza? Wiele ludzi myśli w ten sposób! Kto tak mówi, ten nie zna Boga. To prawda, w świecie jest wiele bólu i cierpienia. Ten fakt pozostaje dla nas tajemnicą. Każdy nosi swój krzyż, mniejszy czy większy, nieraz bardzo duży. Wiemy, że grzech pierworodny naszych prarodziców, zadecydował o naszym losie. Na świat zstąpiło cierpienie, ból i wszelakie zło. Jedyną dla nas pociechą jest wiara, że nic nie dzieje się bez wiedzy Boga i Jego woli. Niektórzy modlą się w ten sposób: Drogi Boże, wysłuchaj mnie, zapaliłem ci świecę, więc miej mnie w swojej nieustannej opiece i dbaj o wszystkie moje potrzeby! To jest powierzchowne pojmowanie chrześcijaństwa i modlitwy. Najważniejsze jest, aby jak najpełniej otworzyć się na Boga, poznać, doświadczyć Go i przeżyć wewnętrznie na modlitwie. Boga trzeba pokochać całą swoją istotą. Wtedy czas modlitwy będzie przez nas wyczekiwany, życie stanie się lżejsze, a cierpienie będziemy przyjmować jako dar Boży. Musimy nauczyć się, że modlitwa to wyraz miłości dziecka do Ojca. Kto prawdziwie kocha, ten będzie się dużo i dobrze modlił. Kto szczerze i żarliwie się modli, ten wielką miłość w sercu mieć będzie!

     Warto zadać sobie pytania: Kim jest dla mnie Pan Bóg? Czy doświadczyłem Jego obecności w swoim życiu? Co przychodzi mi do głowy, kiedy myślę o Bogu, jakie wyobrażenia, jaka myśl, jakie słowa modlitwy? Pewien katolik przyznał, że od najmłodszych lat wyobrażał sobie Boga jako karzącą rękę zawisłą w powietrzu, a przy tym zawsze słyszał słowa swojej matki „ Bóg wszystko widzi i nic nie umknie jego uwadze”. Zawsze bałem się Boga, mówił! Z tego powodu co niedzielę idę do kościoła i staram się żyć jako świadomy katolik, żeby zasłużyć sobie na niebo po śmierci.

     Warto sobie postawić pytanie czym jest dla nas modlitwa. Jak się modlę? Często słyszę, że dla niektórych modlitwa zamiast być radosnym spotkaniem z Bogiem, staje się ciężarem. Zapytajmy siebie, czym jest dla nas Msza Święta? Czy poprzez Mszę Świętą oddaję chwałę Bogu? Czy zdaję sobie sprawę, że Msza Święta jest najdoskonalszą modlitwą? Dlaczego jej nie rozumiemy i dlaczego nas nie przemienia?

     A przecież jedna Komunia święta może nas uczynić świętymi. Dlaczego w starszym wieku, jesteśmy mniej pobożni, niż kiedy byliśmy młodzi? Powinniśmy codziennie, coraz radośniej i w coraz większym skupieniu uczestniczyć we Mszy Świętej, przyjmować Komunię i z całego serca dziękować za dary darmo dane, gdyż tego wymaga dynamika łaski, sama istota Mszy i Komunii świętej. Dlaczego Słowo Boże, którego słuchamy, lub czytamy osobiście, tak trudno dociera do głębi naszej duszy i tak rzadko przyjmujemy je jako orędzie Ojca skierowane do nas, Jego dzieci? Dlaczego tak łatwo upadamy na duchu w chwilach przeżywanych trudności, stajemy się niecierpliwi i narzekamy na wszystko i wszystkich? Co należałoby odpowiedzieć na te wszystkie pytania? Czy w ogóle istnieje odpowiedź? Tak, istnieje! Ta odpowiedź zawiera w sobie bolesną prawdę: za mało się modlimy. Brakuje nam prawdziwej, głębokiej więzi z Bogiem. Innymi słowy, brak nam pełnego zawierzenia Bogu i osobistej z Nim relacji.

     Tymczasem od osobistego zjednoczenia z Bogiem zależy nasze szczęście, apostolska gorliwość i postęp na drodze duchowej. Łatwo możemy się o tym przekonać patrząc na życie mocnych wiarą świeckich chrześcijan, a także duchownych, zakonników, zakonnic, których przecież spotykamy w swoim życiu. Oni nie upadają na duchu na długi czas, choć przecież w ich życiu nie wszystko się układa według ich życzenia, nie popadają na długo w stany depresji, choć nieraz ich serca są zranione, a ich ciała cierpią z powodu chorób. Dla nich samotność nie stanowi problemu, ponieważ siły do pokonania wszelkich trudności czerpią z modlitwy.

     Jezus Chrystus jest naszym Boskim Zbawicielem. On jest prawdziwym Nauczycielem i Mistrzem modlitwy. Jezusowi modlitwa leżała bardzo na sercu, prosił apostołów, aby i oni modlili się wytrwale i szczerze. Z pełnym przekonaniem zapewnia, że modlitwa z miłości zostanie wysłuchana i to jest jedno z najważniejszych przesłań Jezusa. Uczy nas jak powinniśmy się modlić! Mówi, że celem modlitwy musi być Królestwo Boże. Jeśli tego szukamy, otrzymujemy wszystko. Poszukiwanie Królestwa Bożego, jest w istocie poszukiwaniem samego Boga i pragnieniem, aby to sam Bóg kierował naszym życiem i by w naszym życiu wypełniała się wola Boża. Oznacza to całkowite powierzenie się Bogu i oczekiwanie wszystkiego od Niego samego. Bóg bowiem najlepiej wie co jest dobre dla nas, ponieważ On najbardziej nas kocha. On pragnie zniszczyć Złego i zło w nas, pragnie nas wyzwolić i odkupić, uświęcić i zbawić. Jego wolą jest, abyśmy żyli i byli szczęśliwi. Jeśli chcemy, aby nasza modlitwa została przez Boga wysłuchana, wpierw musimy wszystkim wybaczyć i ze wszystkimi się pojednać. Trzeba się modlić pobożnie i pokornie, a to znaczy szczerze, wytrwale i nieustannie, z żywą wiarą i pełnym oddaniem. Jezus mówi: „Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie.” ( Mk 11,24)

 

Matka Boża – pokorna nauczycielka modlitwy

 

     Jak modlić się dzisiaj? Trzeba modlić się sercem. Tak uczy nas Maryja już od ponad 29 lat. Co to znaczy? Żeby nie modlić się z przyzwyczajenia, z nawyku! Modlić się sercem, oznacza przede wszystkim modlitwę z miłości. To znaczy modlić się całą swoją istotą: ciałem i duszą, ze szczerego serca. To znaczy w pełni otworzyć się na Boga. Boga postawić na pierwszym miejscu w swoim życiu i Jemu oddać się całkowicie, z pełnym zawierzeniem. Mieć zaufanie tylko do Niego i od Niego oczekiwać wszelkiego dobra, bo Bóg obdarowuje nas tylko dobrem. To znaczy modlić się pobożnie, w skupieniu i pokorze, w pełnym ufności zawierzeniu. Maryja po wielokroć powtarza: „Pojmijcie dlaczego tak długo jestem z wami: Pragnę nauczyć was modlić się…” (12 czerwca 1986) „Bądźcie świadomi, moi kochani, że jestem waszą Matką i przychodzę na ziemię, aby was nauczyć słuchać z miłością i z miłością modlić się…” (29 listopada 1984). Matka Boża rzeczywiście jest niestrudzona w wezwaniach do modlitwy. Prawie wszystkie orędzia medziugorskie zawierają wezwania do modlitwy. Setki razy, na różne sposoby, Maryja wzywa nas, abyśmy pojęli, że modlitwa, jest najbardziej wzniosłym dla nas zadaniem. Wiele orędzi mówi o tym szczególnie jasno: „Drogie dzieci! … Wzywam was do szczerej modlitwy sercem, aby każda wasza modlitwa stała się spotkaniem z Bogiem. W pracy i codziennym życiu postawcie Boga na pierwszym miejscu! (25 grudnia 1987). „Drogie dzieci! Dziś wzywam was do modlitwy sercem. W tym czasie łaski pragnę, aby każde z was zjednoczyło się z Jezusem. Bez nieustannej modlitwy nie możecie odczuć piękna i wielkości łaski, którą Bóg wam oferuje. Dlatego, drogie dzieci, napełniajcie swoje serce choćby najkrótszymi modlitwami … Ja jestem z wami i nieustannie czuwam nad każdym sercem, które mi się ofiaruje” (25 lutego 1989)

 

Uzdrowienie pewnej Francuzki w Medziugorju

 

     Z Paryża przybyła na pielgrzymkę do Medziugorja pani K. wraz mężem. Od siedmiu lat cierpiała na raka, umiejscowionego na karku. Nie mogła normalnie jeść, ani mówić. Woziła ze sobą mikser, w którym musiała rozdrabniać wszelkie pożywienie. Jej mąż poświadczył, że byli już w wielu znanych miejscach pielgrzymkowych. Tam szukali pomocy i pocieszenia. Cudowne uzdrowienie wydarzyło się w święto Matki Bożej Różańcowej. Cały ten dzień pani K. spędziła na modlitwie, powierzając swoje życie Bogu i prosząc o wstawiennictwo Matkę Najświętszą. Uczestniczyła w skupieniu we Mszy Świętej, a podczas modlitwy o uzdrowienie, która odbywa się po Mszy, doznała całkowitego uzdrowienia. Mogła jeść normalnie i mówić bez przeszkód. Towarzyszące jej osoby w wielkim zdumieniu powtarzały: „wielki cud się wydarzył”. Uzdrowiona pani K. powiedziała: „Medziugorje jest miejscem objawień Matki Bożej. Za wstawiennictwem Królowej Pokoju, Jezus mnie uzdrowił. Jemu cześć i chwała!

 

Po modlitwie różańcowej zdarzają się wielkie cuda!

 

     Sherry i Ron od ośmiu lat tęsknili za własnym dzieckiem. Wreszcie Sherry zaszła w ciążę, więc ich radość była ogromna, wprost nie do opisania. Jednakże wkrótce podczas rutynowego badania, lekarze stwierdzili, że nienarodzone jeszcze dziecko posiada nieuleczalną wadę serca. Rodzice zaczęli się modlić. Przyjaciele doradzali im dokonanie aborcji, lecz rodzice za żadną cenę nie chcieli się już rozstać ze swoim tak długo wyczekiwanym dzieckiem. Lekarze oceniali, że ewentualną operację, przeżywa przy tym schorzeniu zaledwie jeden procent dzieci. Rodzice byli przygnębieni i rozczarowani takimi rokowaniami. W takich to okolicznościach przyszła mama przypomniała sobie, że kiedyś jej przyjaciółka przywiozła z Medziugorja drewniany różaniec. Wzięła go do ręki i przycisnęła mocno ten poświęcony przedmiot do swojego łona. Chciała, aby był jak najbliżej jej nienarodzonego dziecka. W tym momencie po raz pierwszy poczuła, że dziecko poruszyło się w jej łonie. Sherry od tej pory coraz częściej czuła mocne ruchy nienarodzonego dziecka. Kiedy zgłosiła się na następne badanie, lekarz prowadzący wezwał wszystkich swoich kolegów, demonstrując im obraz na monitorze. Zarejestrowana uprzednio na monitorze śmiertelna wada całkowicie ustąpiła. We wrześniu 1994 roku Anna-Mary przyszła na świat jako w pełni zdrowe dziecko. Od tamtego dnia Sherry i Ron zapraszają swoich przyjaciół i znajomych do wspólnej modlitwy różańcowej. Matka Boża powtarza w Medziugorju, że modlitwą różańcową możemy pokonać wszelkie trudności i prosi nas o wytrwałą, a tak skuteczną, modlitwę. Tylko modlitwą możemy pokonać zło i Złego, przemieniać serca ludzi, powstrzymać chorobę, nienawiść, wojnę czy katastrofę. Dlatego, módlmy się, módlmy się, módlmy się! Wytrwała modlitwa różańcowa spowodowała nawrócenie setek tysięcy niewierzących, zagubionych i zatwardziałych grzeszników. W Lourdes Maryja objawia się z Różańcem w ręku, w Fatimie, przedstawia się jako Królowa Różańca Świętego. W Medziugorju podczas każdego objawienia zachęca do odmawiania Różańca.

 

Glasnik mira, październik 2010 r.