JE Georg Eder

Georg Eder, Salzburg, Austria

 

Medziugorje

    

     20 września Medziugorje odwiedził arcybiskup Salzburga w Austrii. Jego Ekscelencja tak powiedział o Medziugorju:

 

"W Medziugorju nieoficjalnie jestem po raz drugi ponieważ biskup nie może jeszcze tu przybyć z wizytą oficjalną. Przyjechałem do Medziugorja na jeden dzień z powodów osobistych. Mam wielkie zaufanie do Maryi z Medziugorja. A i ja jako biskup niosę wiele ciężarów. Więc przyjechałem tam, gdzie mogę znaleźć pomoc. Każde mądre dziecko idzie do Matki. Tak i pomoc potrzebna jest biskupowi. Na początku roku otrzymałem tu wielką pomoc i mam nadzieję, że i tym razem nie odejdę z pustymi rękoma.

To co się tu dzieje nie jest ani złe, ani fałszywe ale dobre. Kiedy te wydarzenia zostaną uznane za wiarygodne, co będzie z tymi co nie wierzyli? Nie ma wątpliwości, że to co się tu dzieje jest dobre. Tu jest to co powinno mieć miejsce w Kościele: Msza św., modlitwa, spowiedź, adoracja, nawrócenia, powstające grupy modlitewne, rodzące się powołania. Wszystko w świetle wydarzeń, które prowadzi Maryja, przygotowując nas do nowego tysiąclecia. Maryja wzywa i uczy. Mogę powiedzieć o Kościele w Austrii, że o wielu rzeczach zapomnieliśmy i ponownie musimy zacząć robić to o czym mówi Maryja w Medziugorju.

Od początku objawień upływa już 19 rok. Jest tu sześcioro wizjonerów. Interesujące jest, że przez cały ten czas zostali wierni, nigdy nie powiedzieli czegoś, co by sobie zaprzeczało. To prawdziwy cud. W Lourdes była tylko jedna wizjonerka, w Fatimie troje i trwało to krótko. Tu jest całkiem odmiennie. Matka Boża nie mówi o tym co się teraz dzieje. Była tu straszna wojna. Teraz widzę, że jest to bardzo mądre. Gdyby zaczęła mówić o tym, co się dzieje na świecie, groziłoby niebezpieczeństwo, że wszystko się skomplikuje. Kiedy zapytałem wizjonera Ivana dlaczego Matka Boża nie mówi o problemach współczesnego świata, on po prostu odpowiedział mi, że Ona mówi co powinniśmy robić: modlić się jako jednostki, modlić się w rodzinach i grupach modlitewnych. Widzę, że naprawdę tak jest. Powody wojen i problemów znajdują się w nas. Kiedy ludzie odnajdą pokój w Bogu wtedy mogą i dalej dzielić pokój. Dlatego rację ma Maryja. Ludzie tu doznają radości, pokoju, szczęścia. Widzę to. Nawet jeżeli jest wiele złego na świecie, najlepszą drogą wyleczenia będzie pokazywanie dobra. Muszę przyznać, że na początku orędzia wydawały mi się zbyt proste. Teolodzy właśnie tacy są. Chcielibyśmy czegoś wielkiego. Czasami wydawały mi się banalnie proste. Tak było do czasu mojej pierwszej wizyty w Medziugorju. Od tej pory postrzegam je inaczej. Co wieczór czytam jedno orędzie. Kiedy czytam je po raz pierwszy wydaje mi się zbyt proste, ale po drugim razie widzę, że w prosty sposób jest tam powiedziane to co jest nam potrzebne. Leży w naszej naturze, że chcemy wielkich ruchów, wielkiej rzeczy, a zapominamy, że wszystko zaczyna się prosto w sercu każdego z nas: najpierw pokój, potem droga świętości, potem radość. Maryja jest Matką i mówi prostym językiem. Bardzo często przypominam sobie słowa mojej mamy: "Ile razy mam to jeszcze powtórzyć?". Wychowując nas powtarzała to samo. Przypominam sobie jak nas napominała byśmy się modlili, szli do spowiedzi. W każdy pierwszy piątek przypominała nam o spowiedzi. Maryja w Medziugorju wybrała właściwy sposób pomocy za co jestem Jej wdzięczny. Do Medziugorja przyjechałem bardzo chętnie i tylko na jeden dzień i muszę przyznać, że w czasie wizyty myślałem też o sobie. Dziękuję wam za wszystko i niech Bóg wam błogosławi w waszej pracy."

 

"Press Bulletin" nr 128, 20 października 1999 r.