Prawdziwa miłość objawia się na Krzyżu
Prawdziwa miłość objawia się na Krzyżu Kardynał Kuharić powiedział: „Prawdziwa miłość objawia się na Krzyżu”. Myślimy o tym kiedy spoglądamy na Križevac i widzimy krzyż, który wznosi się nad Medziugorjem. W trakcie jednego lotu helikopterem, który zorganizował pewien majętny człowiek, bogacz ten siedział naprzeciwko Matki Teresy z Kalkuty, a obok niego siedział pewien kardynał z Watykanu, który opowiada, że bogacz ten padł na kolana i powiedział: „Na Boga miłego, poprzez tę kobietę spogląda na mnie Bóg!” Kardynał powiedział to Matce Teresie, a ona odpowiedziała: „Bóg już dawno na niego spogląda, tylko on dopiero teraz to zauważył!” Kiedy przybywamy do Medziugorja, wtedy Bóg na każdego z nas spogląda uważnie i z wielką miłością. I my spoglądamy na Niego.
Mons. Leo Maasburg
Boża pokora
W pewnym innym helikopterze, kiedy siedziałem obok Matki Teresy, a helikopter leciał bardzo nisko, doskonale widać było domy, pola i lasy. Był przecudowny, słoneczny dzień. Matka Teresa powiedziała mi: „Ojcze, spójrz przez okno!" Powiedziałem: „Tak, bardzo pięknie!” A ona kontynuowała: „W ten sposób łatwo jest rozumieć Bożą wszechmoc. On to wszystko stworzył. Łatwo jest też zrozumieć Boże piękno, On to wszystko stworzył tak pięknie, ale, ojcze, nie jest łatwo zrozumieć Bożą pokorę!" Wtedy nie zrozumiałem o czym ona mówi. Już wtedy powinno być dla mnie jasne, że Jezus powiedział: „Nie przyszedłem, aby mi służono, lecz aby służyć". Jest to pewna cecha, której może nie zauważamy. Boża pokora. To było przed około czterdziestoma laty, ale te słowa - Boża pokora - wciąż są w moich myślach. Nasze wyobrażenia o Bogu są często związane z ideologią mocy – On jest silny, On jest Wszechmocny. Związane są też z ideologią sukcesu - Jemu się uda, On zrealizuje swoje plany, czy tego chcemy, czy nie. W rzeczywistości prawdopodobne jest właściwie coś całkiem innego. Boża pokora. Bóg ma odwagę służyć.
Bóg ma z nami problemy
To jest problem, który On ma z każdym z nas. On jest w nas zakochany. Najbardziej ze wszystkiego, On tęskni za tym, abyśmy my również Jego kochali. Ktokolwiek kto był zakochany i poczuł „motyle w brzuchu” wie, że obejmuje to tęskne wyczekiwanie, aby kochana osoba powiedziała TAK. Nie ma jedności w miłości, jeśli do jedności tej nie dojdzie przez niewymuszoną zgodę. Jedności nie można narzucić siłą, ponieważ wtedy jest to gwałt. Nie można jej kupić za pieniądze, ponieważ wtedy jest to prostytucja. Nie można jej narzucić, ani zaoferować przebiegłością. Jedyna prawdziwa jedność w miłości przychodzi poprzez niewymuszone wypowiedzenie TAK. Z całego serca i duszy, wszystkimi siłami muszę powiedzieć kochanej osobie TAK. Bóg tęskni za tym, aby każdy z nas tak Jego kochał.
„Pragnę!”
Bóg tak tęskni za naszą miłością, że nas pragnie. Św. Jan (rozdział 19) przytacza ostatnie słowa Jezusa na Krzyżu: „Pragnę!” Jest to pragnienie Boga, który tęskni za miłością istot, które stworzył. Bóg tęskni za nami. Żadna moc, żadna przebiegłość, żaden gwałt, tylko w pokorny sposób. On ma odwagę nam służyć. Na te słowa Jezusa „Pragnę”, według Jana, odpowiada jeden rzymski żołnierz, który podaje mu gąbkę nasączoną octem. Jezus przyjmuje ten ocet, wydaje okrzyk i umiera. Pod krzyżem stoi ocet. Co robi ocet pod krzyżem? Teologowie mówią, że najprawdopodobniej służył on rzymskim żołnierzom do mycia rąk po przybijaniu do krzyża. Rozpinanie na krzyżu było bardzo brudną sprawą, dużo krwi, dużo wydzielin z ciała, wszystko to zmywa się tym octem. Jezus rozpoczyna swoje publiczne życie w Kanie, gdy przemienia wodę w bardzo dobre wino, aby uradować ludzkie serce. Kończy swoje publiczne życie tym, że przyjmuje ocet – zepsute wino. Bóg przygotowuje nam ucztę, a od nas zabiera nasze nieudane ludzkie egzystencje. Ocet oznacza – można by powiedzieć – odpad tego wszystkiego co ludzkie. Zdradę Judasza, naszą zdradę, tchórzostwo Piotra, nasze tchórzostwo, grzeszność całej ludzkości. Jezus przyjmuje ten ocet. Jezus przyjmuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Nie oczekuje, że przyjdziemy do Niego jako święci, ale przyjmuje nas jako grzeszników. Ma przy tym jedną tajemnicę, a jest to tajemnica Jego mocy. Nie jest to moc uciskania, nie jest to moc przebiegłości, ale największa moc w tym świecie, według słów Matki Teresy, moc delikatności.
Duch Święty
Duch Święty, którego Bóg nam obiecał i wysłał w dniu Pięćdziesiątnicy, jest Jego tajemnicą, Jego mocą. Tylko jeden przykład. Duch Święty w codziennym życiu. To jest myśl Idy Friederiki von Görres. Opiera się ona na hymnie do Ducha Świętego, który mówi: wyczyść wszystko, co jest nieczyste. Jednym z zadań Ducha Świętego jest oczyścić wszystko, co jest nieczyste, abyśmy nie utonęli w brudzie. To ma dwie strony. Jedną, całkiem materialną i jedną duchową. Ona mówi: kiedy myjemy talerze, garnki, dzieci, kiedy myjemy podłogę, wszystko są to rzeczy, którymi zajmują się wszystkie gospodynie (w międzyczasie również mężczyźni!), jest to dzieło Ducha Świętego. Wszystko co jest oczyszczone przyczynia się do tego, że życie jest zachowywane. Wyobraźmy sobie, że nie myjemy talerzy, garnków, dzieci! Możemy sobie wyobrazić, że bardzo szybko wybiłyby nas choroby i śmierć. Wszystko co utrzymuje życie, zawsze przychodzi od Ducha Świętego, Duch Święty działa. Na poziomie duchowym, Duch Święty przy chrzcie oczyszcza nas ze wszystkich grzechów. Kiedy spoglądamy na wielkie miejsca święte takie jak Lourdes, widzimy, że woda jest symbolem oczyszczenia. Maryja mówi: Ja jestem Niepokalane Poczęcie, czystość. Jest to działanie Ducha Świętego w tworzeniu i w odnawianiu. Ale nie jest to jeszcze Boża tajemnica.
Boża tajemnica
Boża tajemnica jest w Jego najpiękniejszym stworzeniu, w stworzeniu, które powiedziało „Amen” Jego tęsknocie, Jego planowi miłości. Ta gwiazda wszystkiego stworzenia była pełna Ducha Świętego. Z pewnością nie wiedziała na czym polega Boży plan, ale poczęła od swojego TAK. Wtedy zaczyna się życie pełne niespodzianek. Wierzę, że dobre jest, że my, którzy przyjeżdżamy i wyjeżdżamy z Medziugorja, mamy to na względzie.
Matka Boża milczy o tajemnicy poczęcia. To milczenie mogło Ją doprowadzić, do tego, że będzie kamieniowana. Ona nie mówi nic o ubóstwie narodzin Syna Bożego w Betlejem. Ona milczy przy ucieczce do Egiptu. Ona milczy kiedy nie rozumie, kiedy znajduje swojego dwunastoletniego Syna w świątyni, Ona milczy pod Krzyżem. Ona milczy w Wieczerniku, wśród apostołów. Siła Maryjnego milczenia. Jej ciąża, Kana, Krzyż, trzydzieści lat milczenia Jej Syna – w tym milczeniu kryje się delikatność, nienarzucanie się. Doskonałe zaufanie do Boga. Jaki zakochany człowiek nie byłby szczęśliwy z powodu takiego zaufania?
Najbardziej wzniosły wyraz miłości
Miłość wyrazić zaufaniem – to jest najbardziej wzniosły wyraz miłości. Maryja przypomina nam, że zaufanie w tym życiu zawsze przynosi ze sobą ryzyko cierpienia i krzyża. Nikt z nas nie ma całkowitego zaufania. Nikt z nas nie kocha tak, aby nie zranić drugiego. Tutaj, gdzie Matka Boża już 30 lat nas kocha, po prostu spogląda na nas z miłością, wydaje mi się, że Ona mówi coś podobnego: pragnę, tęsknię za waszym zaufaniem. Ona tęskni do tego, abyśmy mieli zaufanie do Jej Syna. Dlatego pragnę wszystkim, którzy wyjeżdżają z Medziugorja, zaproponować sposób, w który mogą ofiarować swoje zaufanie do Syna Bożego - bądźcie pogodzonymi ludźmi. Bądźcie ludźmi, którzy z nikim i z żadną sytuacją nie są skłóceni. Wybaczanie jest początkiem miłości. Wybaczanie, za które nie można niczym zapłacić, jest początkiem zaufania do słowa Bożego. W chwili największej męki Jezus mówi Ojcu: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią”. Największym darem, jaki możemy dać Panu i samym sobie jest to, że będziemy pogodzonymi ludźmi. Aktywnie i mocno starać się tworzyć pokój w swoim życiu. To nie znaczy, że wszyscy ludzie są ze mną pogodzeni, ale ja mogę wszystkim ludziom ofiarować ten dar przebaczenia i pokoju. Dlatego prawdziwe jest zdanie kardynała Kuharicia: Prawdziwa miłość objawia się na Krzyżu.
(Autor jest krajowym dyrektorem Papieskich Dzieł Misyjnych "Missio" w Austrii)
Glasnik mira, marzec 2012 r.