Świadectwo Wiesława
Pobyt w tym pięknym miejscu w Medziugorju i Širokim Brijegu był dla mnie wielkim przeżyciem i błogosławieństwem. Poczułem się wolny, otoczony pokojem i czułością, matczyną miłością, której tak brakowało mi od dzieciństwa. W moim domu rodzinnym było dużo agresji, lęku, niepewności - czy starczy jedzenia, alkoholu i myśli, że życie jest brutalne i muszę sobie radzić sam. Bóg i Matka Boża byli gdzieś po drodze. Dlatego szukałem Boga, który mnie kocha i jest blisko mnie, ale nie znalazłem. Przez 10 lat szukałem Go w innych religiach, w różnych praktykach, które zamiast zbliżać mnie do Niego, zbliżały mnie do śmierci i szatana. Żyłem w coraz większym mroku i lęku. Odciąłem się od rodziny. Szukałem Boga także w NEW AGE, ale zamiast Niego znalazłem natomiast rozbicie wewnętrzne, niechęć do innych ludzi i o mało nie straciłem pracy. Otoczony kamieniami, zwierciadłami, amuletami, symbolami, technikami medytacyjnymi, umierałem bez Boga. Wtedy podjąłem decyzję o wyjeździe do Medziugorja. Ta decyzja zrodziła się w bólu i rozdarciu. Jechałem tam niechętnie i raczej za namową żony, dla „świętego spokoju”. Żona należała do Odnowy w Duchu Świętym. Pisała o sprawach, które ja uważałem, że nie służą rozwojowi duchowemu (według New Age). Różne spojrzenia na wzrost duchowy były przyczyną naszych kłótni i rozbicia w naszej rodzinie. Podczas, gdy żona była na spotkaniu grupy modlitewnej i zawierzała naszą rodzinę Maryi, ja podjąłem decyzję o wyjeździe na pielgrzymkę do Medziugorja, a po roku czasu na rekolekcje do Ojca Jozo Zovko. Będąc w Medziugorju poczułem, że moje oczy otworzyły się. Poczułem miłość matczyną i ojcowską. Znalazłem Boga, którego nie widziałem, a który przez cały czas był ze mną. Zostałem uzdrowiony. Po powrocie do domu wspólnie z żoną zniszczyliśmy wszystkie przedmioty, które były związane z New Age paląc je stosie. Wtedy w rodzinie zapanowała radość i wspólnie z dziećmi uwielbialiśmy Boga. Teraz jest inaczej. Nie zawsze jest tylko radość i wesele, bo jest też smutek i łzy, ale wiemy, że Bóg jest z nami i już nigdy nie puścimy Jego silnej dłoni. Choć szatan ciągle upomina się o nas ( bo przecież tak łatwo nie odpuści ), to my mocno trzymamy się tej ojcowskiej ręki i uciekamy się pod orędownictwo Matki Bożej. Już za kilka dni z całą rodziną jedziemy na wypoczynek do Chorwacji i zamierzamy też odwiedzić Królową Pokoju w Medziugorju. Pragniemy podziękować Jej za opiekę i za to, że ciągle czuwa nad nami. Dziękujemy Ci Maryjo.
Chwała Panu!
Wiesław