3 maja 2020 r. - Przypomnienie historii objawień
3 maja 2020 Ks. Pietro Zorza - Drogie dzieci,
dziękuję, że odpowiedzieliście
na moje wezwanie”
część 1: Początek
Była 3.00 po południu, 24. czerwca 1981 roku, święto Jana Chrzciciela: rano trzy dziewczynki: Ivanka, której matka niedawno zmarła, Mirjana i Vicka umówiły się na popołudniowy spacer wokół małej wioski Bijakoviči. Dwie pierwsze już wyszły. Jak tylko dotarły do podnóża góry zwanej Podbrdo Ivanka powiedziała: „Tam jest Matka Boża”. Mirjana nie wierzyła. W drodze powrotnej spotkały małą dziewczynkę Milkę, która poprosiła je, aby pomogły jej zagnać owce.
Kiedy tylko po raz drugi dotarły na wzgórze, wszystkie ujrzały Matkę Bożą. Nadchodząca Vicka zobaczyła, że dziewczynki są przestraszone i uciekła z płaczem w kierunku domu. W tym momencie dwóch chłopców o imieniu Ivan przechodziło obok. Vicka poprosiła ich, aby poszli wraz z nią. Gdy dotarli na miejsce, wszyscy zobaczyli Matkę Bożą z Dzieciątkiem Jezus na rękach. Ivan Stanco, który był najstarszy, przestraszył się i uciekł w kierunku wioski. Reszta dzieci pozostała tam jeszcze przez 5–6 minut patrząc na objawienie, a później pełni strachu i radości pobiegli opowiedzieć wszystko w domu.
Następnego dnia o tej samej porze, Ivanka urodzona w 1966 r., Mirjana urodzona w 1965 r., Vicka urodzona w 1964 r., Ivan urodzony w 1965 r. razem z dwoma pozostałymi osobami: siostrą Milki – Marią urodzoną w 1965 r. oraz Jakovem urodzonym w 1971 r. weszli na wzgórze i zobaczyli Matkę Bożą ale bez Dzieciątka Jezus. Od tego dnia cała szóstka widzi Matkę Bożą każdego dnia. Otrzymują oni orędzia, aby przekazać je całemu światu oraz 10 tajemnic, z których większość dotyczy przyszłości świata i Kościoła.
Przez kilkanaście tygodni Matka Boża pojawiała się na wzgórzu Podbrdo, później, gdy policja zabroniła wstępu na wzgórze, ukazywała się w domach widzących; a po spotkaniu z proboszczem – ojcem Jozo – w kościele, potem w kaplicy naprzeciw zakrystii, w pokoju na plebani, na chórze wewnątrz kościoła, w lewej wieży kościelnej i w kaplicy adoracji. Spotkania z widzącymi, którzy nie przychodzą do kościoła, mają miejsce w ich domach lub tam gdzie się wówczas znajdują w jakiejkolwiek części świata.
Piętnaścioro dzieci rozpowszechnia nowinę
Jela jest znana przez wielu pielgrzymów, gdyż jest ona członkiem chóru kościelnego. Towarzyszyła mi na Podbrdo do miejsca, gdzie 25. czerwca 1981 r. poszła za sześciorgiem widzących. Poprzedniego wieczora wraz z innymi dziećmi oglądała telewizję w domu Angeliki. „Mirjana weszła – przypomina sobie Jela, która wówczas miała 13 lat i powiedziała: „Widziałam Matkę Bożą”. Przestraszyliśmy się. Zostawiliśmy telewizję i pełni strachu szybko wróciliśmy do naszych domów.
Jak tylko weszłam do domu chciałam wszystko powiedzieć mamie, ale ona gestem kazała mi być cicho, gdyż właśnie odmawiali Różaniec. Gdy skończyli, ja powiedziałam do braci, że Ivanka, Vicka, Milka, dwóch Ivanów i Mirjana widzieli na Podbrdo Matkę Bożą. Zauważyłam, że ich twarze napełniły się radością. Od razu uwierzyli. Następnego wieczoru wszyscy poszliśmy razem z widzącymi na Podbrdo. I tak przez wszystkie wieczory. Trzy dni później widziałam wielkie światło spadające z nieba – przepiękna rzecz – trwało to przez 5 minut. Wtedy policja przyjechała, aby zablokować wzgórze.
Widzący poprosili mnie, abym poszła wraz z nimi na pole Jakova, gdyż Matka Boża zaprosiła tam wszystkich. Byłam bardzo zadowolona. Gdy Matka Boża pojawiła się, Maria powiedziała byśmy podeszli do Maryi i dotknęli Jej. Gdy to zrobiłam poczułam wielką radość. Później osoba, której imienia nie pamiętam, dotykając Matkę Bożą pozostawiła brudną plamę. Kiedy widzący powiedzieli nam o tym, Marinko stwierdził, że wszyscy powinniśmy iść do spowiedzi.
Dnia 16. sierpnia byłam w kościele. Ojciec Jozo mówił o minionych czterdziestu latach. Powiedział, że teraz z Matką Bożą i Jezusem jesteśmy wolni. Komunistyczni szpiedzy źle to zinterpretowali. Następnego ranka dowiedziałam się, że go zabrali. Gdy tego wieczora poszłam do kościoła na Mszę św. na godzinę 18.00, zakonnica opowiedziała mi co się stało. Była tam policja, w miejscu, gdzie teraz jest parking samochodowy. Byłam wtedy dzieckiem i nie odczuwałam powagi sytuacji. Inne kobiety płakały i modliły się.
Wszyscy nasi mężczyźni zostali wezwani przez policję i wysłani do pilnowania wzgórza. Tego wieczora zauważyłam, że drzwi były zamknięte. Kobiety gestem nakazały mi być cicho.
„Cały kościół jest zamknięty, nie ma Mszy św.”. Stanęłam na zewnątrz kościoła, aby się modlić tam, gdzie obecnie stoi pomnik św. Leopolda. Wtedy zauważyłam, że można wejść przez małe drzwiczki z tyłu kościoła. Weszłam do środka. Wszędzie była policja; zaraz przy wzgórzu zatrzymywali każdego, kto przechodził. Gdy zabrali widzących modliłam się za nich.
Po zabraniu ojca Jozo było wiele znaków z Nieba. Trzy dni później, byłam wraz z innymi czterema osobami na polu tam, gdzie obecnie jest nowy dom Vicki. Na niebie ujrzeliśmy duży biały napis: MIR, co znaczy Pokój. Napis ten powoli przesuwał się z Podbrdo do Góry Krzyża i stamtąd do kościoła.
Pewnego dnia widziałam wraz z innymi, że krzyż na Križevcu kręcił się. Kiedy indziej, gdy szłam na Mszę św., około godz. 7.30 zobaczyłam świetlistą postać Maryi na Križevcu.
Innego ranka wraz z wieloma innymi ludźmi widzieliśmy tę samą błyszczącą postać Maryi na krzyżu wielkiego szklanego okna przed kościołem. Gdy zobaczyłam te znaki, ogromna radość zapanowała w moim sercu. Te znaki pomogły nam przetrwać wiele problemów, które mieliśmy z komunistami i policją na początku objawień”.
Ivan sprawia, że Matka Boża płacze a później idzie dla Niej do więzienia
Ivan nie wierzył, gdy Milka i jego kuzyn Ivan przyszli do jego domu 24. czerwca 1981 r. i powiedzieli mu, że widzieli Matkę Bożą na Podbrdo. Ale następnego dnia poszedł wraz z kilkoma przyjaciółmi: Mate Sego, bratem Ivanki, z Mariem i kuzynem Jurem oraz z widzącymi: Ivanką, Mirjaną, Vicką, Ivanem i Jakovem, (jedynakiem, który zajął miejsce swego 21-letniego kuzyna Ivana, który nie chciał pójść, obawiając się problemów z policją) a zamiast Milki była jej siostra Maria.
„Nie wierzyłem i nic nie widziałem – opowiada 24. letni Ivan Ivanković, który niedawno się ożenił. Wszyscy padli na kolana, modlili się i płakali. Nieświadomie zakląłem. Maria powiedziała: „Sprawiłeś, że Maryja płacze. Dotknij Matki Bożej”. Gdy to zrobiłem to poczułem coś jak świeże powietrze. Matka Boża tam była. Gdy Mate powiedział: „Chodźmy na dół” zobaczyłem, że wszyscy sześcioro widzący odwrócili się w tym samym kierunku i powiedzieli, że Matka Boża żegna nas słowami: „Idźcie w pokoju Bożym, moje drogie dzieci”.
Od tego dnia Ivan zaczął podążać za widzącymi. Pamięta, że pewnego wieczoru w lipcu o godz. 23.00 wszyscy poszli wraz z widzącymi na Podbrdo, aby się modlić.
Zaledwie odmówili 7× Ojcze Nasz, gdy ogromne, czerwone światło zstąpiło z Nieba pośród nich. Wszyscy upadli na kolana i wtedy, po kilku minutach światło zniknęło. Zgromadzeni ludzie, a było ich około 60. zaczęli płakać. Wtedy Maria powiedziała, żeby nie płakali bo Maryja jest z nami. Wówczas ponownie zobaczyliśmy czerwone światło. Gorąco się modliliśmy. Po powrocie do domu opowiedzieliśmy wszystkim sąsiadom z Bijakoviči o tym, co widzieliśmy”.
Ivan opowiadał nam, że kilka dni później wielu ludzi widziało cuda ze słońcem. Dziewczyna, która później została członkiem grupy modlitewnej, pamięta, że Vicka mówiła kilka dni wcześniej, abyśmy obserwowali słońce 2. sierpnia, jak powiedziała jej Matka Boża. Wszyscy, którzy byli na drodze widzieli, że słońce przekształca się w hostię i jest otoczone przez wiele błyszczących kolorów.
W tym samym czasie, ludzie z Bijakoviči widzieli, że krzyż na Križevcu przesuwa swe ramiona w lewo. Wszyscy padli na kolana i zaczęli się modlić.
„Pewnego popołudnia widzieliśmy, że zniknął krzyż na Górze Krzyża. Było wiele innych znaków, które potwierdziły, że Matka Boża jest wśród nas. Dlatego też poważnie potraktowaliśmy Jej orędzia”.
„Dnia 11. sierpnia 1981 r. byliśmy wezwani na wieczorną konferencję komunistycznych władz w miejscowej szkole. Było tam 200 osób. Władze chciały nas przekonać, że znaki, które widzieliśmy, nie były prawdziwe, ale były one jedynie wynikiem sugestii, więc nie byłoby na miejscu rozgłaszać je dalej. Jako że znałem przemawiającego, gdyż był on moim profesorem – opowiada Ivan – wstałem i powiedziałem mu, że to nie była tylko sugestia. Dla mnie wszystko, co widzieliśmy, było prawdziwe.
Następnego dnia, gdy przyszedłem do pracy w fabryce w Čitluk, przyszedł policjant i zabrał mnie na posterunek. Po trzech godzinach zapytałem go czego chcą ode mnie. Powiedzieli, żebym się o nic już nie martwił, bo nie wrócę do domu, ale skończę w więzieniu, ponieważ przeciwstawiłem się komuś z partii. Zapytałem czy mogę iść i powiadomić moją żonę, która pracowała po przeciwnej stronie ulicy w kiosku. Schwycili mnie, aby mnie wyprowadzić. Dwukrotnie uderzyłem łokciem strażnika w brzuch i uciekłem. Zdążyłem powiadomić moją żonę a potem pojechałem do więzienia.
W sobotę wieczorem, w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, nie czułem się zbyt dobrze. Pozostałem w celi, aby się trochę przespać. Około godziny 18.00 mój przyjaciel Goiko Ostojič – taksówkarz, który również znalazł się w więzieniu z powodu Medziugorja, przyniósł mi herbatę i wtedy usnąłem. Zbliżała się godzina objawień w Medziugorju – a ja byłem w Mostarze. W poniedziałek rano czułem się już lepiej i poszedłem, eskortowany przez straż do pracy jako kamieniarz. Przyszła moja siostra Jelica. Zawołała mnie. Zapytałem strażnika czy mogę podejść do siostry. On był muzułmaninem. Powiedział, że mogę iść i że on niczego nie widzi, gdyż miał nadzieję na łapówkę. Siostra powiedziała mi, że w sobotę wszyscy widzący byli w moim pokoju w czasie objawienia Maryi. Był to czas, gdy policja blokowała wstęp na wzgórze objawień i widzący spotykali się razem w domach lub na polach, tak aby policja nie wiedziała gdzie oni są. Gdy widzący zaczęli się modlić, w moim domu pojawiła się Matka Boża. Wszyscy, oprócz Marii, opowiadali jej o moim uwięzieniu. Była to 18.40, a ja wówczas spałem w celi. Matka Boża sprawiła, że ukazałem się obok Niej; tylko Maria mnie nie widziała.
Dnia 17. sierpnia, pięć dni po moim uwięzieniu, usłyszałem, że proboszcz również został zamknięty w więzieniu w celi nade mną. Poza mną uwięziono wtedy: taksówkarza, ojca Ferdo Vlasicia, ojca Jozo Krisicia i ojca Jozo Zovko.
Następnego ranka usłyszałem wielką wrzawę. Jeden z przyjaciół współwięźniów powiedział mi, że nie mogli zrozumieć co się dzieje z celą ojca Jozo, mojego proboszcza. Gdy wieczorem przyszli zamknąć celę na klucz, zamek był pełen dziwnego światła. Zamek otworzył się. I tak to się powtarzało – wieczorem oni zamykali celę, a rano znajdowali ją otwartą. I jeszcze wiele innych rzeczy. Wtedy dowiedziałem się, że również ojciec Jozo pojawił się obok Maryi podczas jednego z objawień.
Po dwóch miesiącach wyszedłem z więzienia. To było chyba 11. października. Natychmiast poszedłem do pracy do fabryki. Dyrektor powiedział mi, żebym został w domu przez tydzień. Ale ja dobrze znałem regulamin zakładu. Kto jest nieobecny przez tydzień, traci pracę; więc następnego dnia znowu pojawiłem się w zakładzie i zostałem ponownie zatrudniony.
Dowiedziałem się o kolejnych niepokojach w Medziugorju, podczas gdy byłem w więzieniu. Ale później, bardzo powoli, nawet komuniści i policja zaczęli się uspokajać, gdyż oni także widzieli znaki, które były silniejsze od ich ateizmu. Wielu z nich się nawróciło. A dziś pozostały tylko problemy z Serbami”.
Orędzie na dziś:
„Drogie dzieci! Dzisiaj wzywam was wszystkich, abyście zdecydowali się modlić w moich intencjach. Dzieci, wzywam was, aby każdy z was pomógł, aby zrealizował się mój plan poprzez tę parafię. Teraz w szczególny sposób, dzieci wzywam was, abyście zdecydowali się iść drogą świętości. Tylko tak będziecie blisko mnie. Kocham was i pragnę poprowadzić was wszystkich ze mną do raju. Ale jeśli nie modlicie się i jeśli nie jesteście pokorni i posłuszni orędziom, które wam daję, nie mogę wam pomóc. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie!”
25.04.1994 - Marija - Medziugorje