Medziugorje jest nietypowym, wyjątkowym miejscem

     O. Lionello Melchiori i Gregorie Ahangbonon odwiedzili Medziugorje. O. Lionello działa w afrykańskich misjach, a aktualnie mieszka w Genui. Mówi, że Gregorie otrzymał szczególne powołanie od Boga. Jego powołanie zrodziło się w poszukiwaniu Boga wśród chorych, których odnalazł wśród ludzi najbardziej samotnych. Gregorie zaczął tę działalność ponad trzydzieści lat temu. Jest żonaty i ma sześcioro dzieci.

Gregorie Ahangbonon

„Nie jestem lekarzem, jestem zwykłym pracownikiem, wulkanizatorem. Mogę powiedzieć, że otrzymałem katolickie wychowanie, miałem ojca, który był katolikiem, jako dziecko byłem ochrzczony. Kiedy mieszkałem w Beninie naprawdę kochałem mój katolicyzm i chrzest. Ale kiedy przyjechałem na Wybrzeże Kości Słoniowej zarobiłem dużo pieniędzy. Mając 23 lata mogłem sobie kupić swój samochód, a to jest w Afryce rzadko spotykane. Wtedy oddaliłem się od Boga. Pieniądze stały się w moim życiu najważniejsze. Dlatego też znalazłem się w tarapatach i straciłem wszystko. Myślałem nawet nad samobójstwem. Żyłem ubogo, a ze mną została tylko moja żona i dwójka dzieci, które wtedy miałem.

Pan Bóg przyszedł do mojej biedy. Do Boga przyciągnęło mnie cierpienie, bieda, troski, podobnie jak w przypowieści o synu marnotrawnym. Bóg przybył mi z pomocą i ponownie wróciłem do Kościoła Katolickiego. Miałem szczęście spotkać pewnego misjonarza, który organizował pielgrzymkę do Jerozolimy. Pojechałem tam i Bóg dał mi wiele w trakcie tej pielgrzymki. Po powrocie na Wybrzeże Kości Słoniowej razem z żoną zdecydowaliśmy się założyć wspólnotę modlitewną. Z tą wspólnotą chodziliśmy do szpitala i modliliśmy się z chorymi. Zrozumieliśmy, że wielu chorych jest opuszczonych, bo w Afryce nie ma ubezpieczenia zdrowotnego. Ci, którzy nie mają pieniędzy nie mają nawet możliwości leczenia się. Wtedy sobie powiedzieliśmy, że musimy im pomóc. Zaczęliśmy im towarzyszyć, szukać środków, by kupić im leki, by ich leczyć i powoli chory zaczęli wracać do zdrowia, a ci, którzy umierali, umierali godnie. Zrodziło się w nas pragnienie szukania Boga wśród biedoty. Oprócz chorych, którzy byli w szpitalach chodziliśmy także do osób przebywających w więzieniach” – mówi Georgie, który jest wdzięczny afrykańskim misjom za to, że uznali jego działalność. Osoby psychicznie chore w Afryce są przywiązywane łańcuchami do drzew i umieszczane w stajniach, są całkowicie unieruchomione. Ludzie myślą, że są oni opętani złym duchem i nie znają realiów ich życia. Gregorie zaczął ich uwalniać. Do tej pory uwolnił 30 000 chorych. Chodzi do ich miejsc zamieszkania, fizycznie ich uwalnia i zaprowadza do centrum rehabilitacyjnego, gdzie przystosowuje się ich do dalszego życia. Ma 11 centrów, a dwunaste zostanie wybudowane w ciągu najbliższych miesięcy. Ciekawostką jest to, że jego najbliżsi współpracownicy są osobami, które wyzdrowiały. Otrzymał różne nagrody za to, co robi.

Gregorie wraził swoje zdanie także na temat pobytu w Medziugorju:

„Pragnę powiedzieć, że Medziugorje jest nietypowym, wyjątkowym miejscem. To jest miejsce gdzie ręką można dotknąć ogromu Bożego Miłosierdzia i piękna oraz dobroci matczynego serca. Wszystkim, którzy powrócą do swoich domów życzę, aby nie zapomnieli swojego spotkania z Matką Bożą i Panem, które tu na pewno przeżyli, ponieważ to są rzeczy, które należy zachować w sercu i pamiętać o nich przez całe życie. Wszystko to powinno nas prowadzić na drogę prawdziwego nawrócenia.”