15 sierpnia 2020 r. Refleksje o objawieniach z Medziugorja

O OBJAWIENIACH Z MEDZIUGORJA NA TLE INNYCH UKAZYWAŃ MATKI BOŻEJ


1. „Przyszłam, aby wezwać świat do nawrócenia po raz ostatni. Później nie będę się już objawiała na tej ziemi”. Takie orędzie przekazała Maryja widzącym drugiego maja 1982 roku.
To, co Maryja zastała na świecie – nawiedzając świat w znaku objawień medziugorskich – nie napawa optymizmem. Niewiara ludzka osiągnęła nieomal szczyty. Grzechy: wszelakiego rodzaju i arcystraszne np. aborcji wspierane w majestacie prawa, demoralizacja dzieci i młodzieży, rozpad rodziny itd. – nikt kilkadziesiąt lat wcześniej nie sądził, że stan moralny ludzkości w przyszłości będzie, aż tak zły. Matka Boża pewnego razu widzącym powiedziała, że jeszcze nigdy dotąd w historii świata nie było tak przewrotnego pokolenia. Nadto, ludziom – dzięki pewnym osiągnięciom naukowym – dzisiaj, wydaje, że wszystko mogą osiągnąć. Tymczasem, Bóg zidentyfikował prawdziwe oblicze działalności człowieka, odkrywając współczesną aktywność człowieka, jako realizację pokusy, której ulegli już wcześniej Adam i Ewa. Słowo Boże rozpoznaje tę pokusę, którą szatan zaciemnił umysły ludzkie, w następujący sposób:
 „otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3, 5).

2. Co Maryja w tej sytuacji robi? Jako Matka chce ratować swoje dzieci. Tym, którzy wyśmiewają prawdy wiary chrześcijańskiej, wpadli w sidła różnych zniewoleń, nie może jak dawniej w objawieniach powiedzieć, od razu, prosto w oczy, z miłością matczyną: Co ty robisz? Uwikłany złem człowiek i tak z tego nic nie zrozumie, a jest tak „zablokowany”, jakby uśpiony, że nic nie dociera do jego serca. Niestety, za daleko zabrnął on w świecie ciemności. Ani perswazje Królowej Nieba i Ziemi, ani błagania Pani z nieba, nie skłaniają „zatwardziałych” serc do nawrócenia. Nawet Matczyne –i to krwawe – łzy nie wzruszają buntowników występujących przeciwko prawu Bożemu. Wszystkie te działania Niebios stają się ostatecznie bezskuteczne, i są jakby „rzucaniem grochem o ścianę”. Mimo takiego stanu rzeczy, Bóg, nie zostawia, stojącego u progu piekła, upadłego w grzechu człowieka. Pan podejmuje kolejne próby ratowania człowieka, a zna jednak do głębi serce ludzkie:

 „Panie, przenikasz i znasz mnie, Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję. Z daleka przenikasz moje zamysły, widzisz moje działanie i mój spoczynek i wszystkie moje drogi są Ci znane” (Ps 139, 1-3).

Bóg, umiłował do końca tego, którego stworzył na swój obraz i podobieństwo :  
„Było to przed Świętem Paschy. Jezus, wiedząc, że nadeszła godzina Jego, by przeszedł z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13, 1).
  Pan, posłał swoją umiłowaną „Córę” do świata, przekazując Jej nowe metody ratowania ludzkości, odniesione do specyficznego kontekstu życia współczesnego człowieka. Bóg doskonale wie, że ci uśmiechnięci ludzie w mainstreamowych mediach i wyglądający na rozradowanych na zdjęciach w kolorowych pismach, nie są tymi w rzeczywistości, na jakich wyglądają. Ci pozornie weseli ludzie, są tak naprawdę  bardzo nieszczęśliwi. Pozakładali maski, jak aktorzy na scenach teatralnych, a tak naprawdę, wewnątrz, są zupełnie inni. Bóg przejrzał ich wnętrza i zobaczył, że oni są, w tragicznej sytuacji i pełni niepokoju. Mają puste serca, bez miłości. Ci ludzie o rozradowanych twarzach, są wewnątrz pełni smutku, a nierzadko w stanie rozpaczy . Te serca są pełne cierpienia. Ten zidentyfikowany przez Boga rzeczywisty stan dusz ludzkich, pogrążenia się w ciemnościach grzechu,  stał się  też okazją do znalezienia sposobu ratowania ludzi, szansą odzyskiwania dusz zniewolonych i ujarzmionych w sidłach diabelskich.
Jeśli, ci udający szczęśliwych,  mają w sercu  niepokój, to wystarczy,  przez pewne okoliczności życiowe, uchylić przed ich oczyma  maski, które pozakładali, a następnie dotknąć ich serca Miłością Boga. Wtedy zauważą różnicę, co było w ich sercu – niepokój, a odkryją, że istnieje prawdziwy pokój, którym Bóg obdarowuje człowieka. Ta nowa metoda ratowania ludzi, stawiania przed człowiekiem alternatywnego niezgłębionego pokoju, okazała się w wielu przypadkach bardzo skuteczna. Została ona zastosowana w Medziugorju i zdarzało się, że udało się czasami nawet nawrócić tą metodą satanistów, bo tak naprawdę każdy człowiek chce być szczęśliwy i pragnie tego szczęścia. Arcyprzebiegłym kłamstwem szatana jest to, że wielu ludzi uwierzyło, że w nieszczęściu, piekle, można być szczęśliwym. Święty Augustyn odkrywa przed nami w swoich  „Wyznaniach" prawdę:

„Uczyniłeś nas dla Siebie, o Boże, i nasze serce nie znajdzie pokoju, dopóki nie spocznie w Tobie”

3. Bardzo wyraźnie, tę pedagogię Bożą, można zauważyć w objawieniach Medziugorskich. Maryja, jakby chciała na samym początku, aby – choć na chwilę – człowiek doświadczył przedsionka Nieba, zobaczył swój stan duszy pełnej niepokoju w konfrontacji ze szczęściem niebieskim,  i zrozumiał że tylko Bóg daje człowiekowi prawdziwe szczęście. Oto jest istota nowej metody nawrócenia ludzi, w sytuacji ich strasznego pogubienia. Po dotknięciu serca Miłością Bożą,  później, Matka Boża, krok po kroku, będzie prowadziła człowieka do pogłębionego nawrócenia i w tym niezbędna jest pokuta. Jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej, w Fatimie, Maryja, od razu,  proponowała dzieciom podejmowanie małych wyrzeczeń dla ratowania grzeszników, pokazała im piekło, a  tylko mówiła o niebie, a nie pokazała go widzącym. I to wtedy było skuteczne. W Medziugorju, objawienia zaczynają się dotykiem Bożej Miłości, Matka Boża pociesza smutną Ivankę o losie zmarłej mamy. Jeśli Maryja pokazała rzeczy ostateczne widzącym, to zaczęła to robić od nieba. Piekło zobaczyli tylko niektórzy widzący i tylko ci, którzy je chcieli zobaczyć. Owszem, Gospa później będzie też nakłaniała widzących, do podjęcia właściwej pokuty, koniecznej do zbawienia, ale te trudniejsze duchowo orędzia, Matka Boża będzie przekazywała później, jak widzący osiągną określony stan duchowy: gotowości do podjęcia tego typu działań zbawczych.

4. J. McDougall jest profesorem filozofii, psychologii i muzyki. Był członkiem Szkockiego Kościoła Episkopalnego. W Medziugorju doświadczył nawrócenia i przeszedł na łono Kościoła Katolickiego. Swoje nawrócenie opisuje tak:
„Mój przyjazd do Medziugorja jest niewytłumaczalny nawet dla mnie samego. Do Medziugorja po raz pierwszy przyjechałem we wrześniu 1985 roku i zostałem tu dwa dni. Poszedłem na wzgórze, na którym, jak mi powiedziano, Matka Boża objawiła się po raz pierwszy. Prawdę mówiąc nie wiedziałem czego szukałem. Po drodze spotkałem dziewczynę, którą rozpoznałem ze zdjęcia. Była to wizjonerka Marija Pavlović. Przed jej domem razem z nią się modliłem. Byli tam obecni również inni pielgrzymi. Mówiła o czymś, czego nie zrozumiałem, ale głęboko mnie coś dotknęło. Głębiej aniżeli zrozumiałe słowo, które nie wiadomo gdzie płynie i nie dotyka nas. Odczułem tu coś nowego. Teraz również nie mogę tego w pełni wyrazić. Coś jakby życie, jakby radość, jakby nowy sens, czy nowe spojrzenie na rzeczywistość świata i na moją osobę. Po modlitwie w kościele wraz z kilkoma irlandzkimi księżmi znikły moje trudności związane z różnicami, które odkrywałem pomiędzy Kościołem Katolickim a Episkopalnym. To był początek nawrócenia na katolicyzm... Kiedy we wrześniu 1985 roku wróciłem z Medziugorja do domu, dalej żyłem jak zwykle i wróciłem do pracy. Równocześnie zacząłem szukać związku z kimś, kto będzie mnie prowadził duchowo. Opisałem pewnemu księdzu mój stan, a on od razu skierował mnie do biskupa, do Dundee.  Bałem się tego spotkania, ale biskup zgotował mi bardzo piękne przyjęcie. Przygotował mnie do przyjęcia Chrztu Świętego i do przejścia na katolicyzm. W tym czasie ponownie udałem się na pielgrzymkę do Medziugorja, a moja wiara i miłość ciągle się pogłębiały. W czerwcu, niespełna rok po mojej pielgrzymce do Medziugorja, zostałem przyjęty do Kościoła Katolickiego, a Medziugorje jest dla mnie niczym Betlejem. Jestem szczęśliwy, nie pytam o to, co będzie dalej, gdyż uważam, że wiem komu się zawierzyłem.

5. „Drogie dzieci! Bóg pozwolił mi stworzyć z Nim tę oazę pokoju. Chcę was wezwać, abyście ją chronili i aby ta oaza zawsze była czysta. Istnieją tacy, którzy swoim niedbalstwem niszczą pokój i modlitwę. Wzywam was na świadków, żebyście poprzez swoje życie pomogli w zachowaniu pokoju. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie” (26.06.1986 roku).